Hotel The Ritz-Carlton Amman – recenzja

reklama

Godzina 6:00. Szerokie i bardzo wygodne łóżko z pościelą wypełnioną gęsim pierzem sprawia, że chce się w nim zostać na długo. Przycisk na panelu przy łóżku rozsuwa zasłony. Za oknem panuje jeszcze półmrok, ale na horyzoncie, ponad niskimi budynkami w kolorze kremowego wapienia wschodzi słońce. W Ammanie nastał nowy dzień.

Współczesny Amman to ogromna, choć przyjazna dla podróżnych kosmopolityczna stolica z 4 milionami mieszkańców. Głośne życie toczy się tu przez całą dobę. I chociaż miasto ma za sobą wielowiekową historię, to trudno dostrzec jej ślady. Starożytne ruiny kryją się pośród chaotycznych zabudowań. Nowiutki The Ritz-Carlton Amman położony przy prestiżowym 5. kręgu (Amman podzielony jest na 8 kręgów-rond, które stanowią punkty orientacyjne stolicy), w sąsiedztwie innych hoteli luksusowych marek, jak Fairmont (sieć Accor), Four Seasons, czy St. Regis (Marriott Int.), stanowi kontrast dla tego co widać z okna.

 

 

Inwestycja składająca się z budynku hotelowego i rezydencyjnego z prywatnymi apartamentami, której koszt szacowany jest na 300 mln JOD, została z dumą przyjęta przez władze miasta. Nic więc dziwnego, że uroczystego otwarcia w maju tego roku dokonał sam książę koronny Hussein.

W hotelu o klasycznej architekturze panuje iście bliskowschodni przepych rodem z królewskiego pałacu. Posadzki wyłożone wypolerowanym marmurem, lśniące kryształowe lampy, w tym imponujący centralny żyrandol w lobby, mosiężne przepierzenia, grube, wełniane dywany, welurowe sofy ze stosem poduszek, szklane rzeźby. Projektanci czerpali inspiracje z dziedzictwa Jordanii. Paleta barw – od beżu, ciemnego brązu, do błękitu – nawiązuje do pustynnego krajobrazu, piasku, gór i Morza Martwego.

 

 

Pokój

Na 20 piętrach znajduje się 192 przestronnych pokoi o powierzchni ponad 50 mkw i 34 apartamenty w siedmiu kategoriach o powierzchni od 85 to 400 mkw. Choć ceny pokoi w hotelach luksusowych marek w Ammanie są na przystępnym poziomie, zarezerwowałem pokój kategorii Deluxe Premier za punkty zebrane w programie Marriott Bonvoy. Zaprojektowany w ponadczasowym i jednocześnie nowoczesnym stylu. Pokoje w luksusowych hotelach zawsze mają w sobie coś z klasyki.

Co jeszcze go wyróżniało?

Sypialnia z częścią wypoczynkową (sofa i fotel), telewizorem 65 cali, stojakiem z wieszakiem na garnitur, stolik nocny z funkcją toaletki, panel do sterowania oświetleniem i zasłonami oraz detalami wartymi uwagi – osłona kosza na śmieci, pudełko na pilot do tv, podkładka na biurku.

 

 

Garderoba, w której można było rozłożyć rzeczy i schować walizki, kilka rodzajów wieszaków, zestaw do prasowania, akcesoria (szczotka, łyżka i czyścik do butów, worki na pranie i buty) estetycznie ułożone na tacy.

Minibarek z szerokim asortymentem napojów i przekąsek, pojemnikiem na lód, czajnikiem i ekspresem do kawy marki Nespresso, a w dodatku porcelana marki Rosenthal.

 

 

Pokój kąpielowy wyłożony marmurem, który ze względu na metraż byłoby zbyt skromnie określać łazienką, z kontuarem z dwoma umywalkami, osobną toaletą z bidetem, wanną, osobnym prysznicem z ławeczką i deszczownicą, który może posłużyć jako parowa sauna, głośnikiem z regulowaną głośnością do słuchania telewizji i muzyki.

 

 

Gastronomia

W The Ritz-Carlton Amman goście mają do wyboru aż dziewięć punktów gastronomicznych.
W restauracji Soleil, z botanicznym wystrojem i fontanną, podawane są dania lekkie i zdrowe, na miejscu wypiekane jest pieczywo i wypalana kawa. Podczas gdy w Sarab Garden można zapalić tradycyjną sziszę i spróbować kuchni regionalnej. Founders Room to salon cygar i whisky, wzorowany na tradycyjnym angielskim klubie dla dżentelmenów. Z kolei na ostatnim 20. piętrze, w Roberto’s, z zewnętrznym tarasem, spotykają się miłośnicy włoskiej kuchni w chilloutowej atmosferze, o którą dba Dj, i gdzie obowiązuje dress code – smart casual (bez klapek i krótkich spodenek) oraz tradycyjne jordańskie odzienie.
Nie jadłem w hotelowych restauracjach, gdyż chciałem doświadczyć „ulicznego” jedzenia w Downtown, czyli starym centrum stolicy.

 


Soleil


Roberto’s


porcelana marki Villeroy & Boch zaprojektowana specjalnie dla restauracji Roberto’s

 

Czytaj więcej – Recenzja The Ritz-Carlton Budapest

Rezerwując pokój typu Club Room goście mają dostęp do Club Lounge, specjalnej przestrzeni z osobną recepcją, kącikiem biznesowym z komputerem i drukarką oraz bufetem z napojami i przekąskami.

Po całym dniu zwiedzania można się zrelaksować w The Ritz-Carlton Spa. Sześć gabinetów zabiegowych, basen wewnętrzny i zewnętrzny (czynny w sezonie letnim), łaźnia parowa i nowoczesne centrum fitness. Nie mógłbym pominąć opisania szatni męskiej. W przebieralni kontuar z pufą, lustrem, suszarką do włosów i akcesoriami kosmetycznymi (waciki, patyczki do uszu), a w łazience balsam do ciała i ręczniczki frotte do wycierania rąk. Z podobną starannością zaprojektowano łazienkę publiczną przy restauracji Soleil. Tak to się robi w prawdziwie luksusowych hotelach.

 


Club Lounge


toaleta restauracyjna


szatnia męska w strefie Spa & Wellness

 

Obsługa

Wnętrza i atencja personelu może onieśmielać, ale to w końcu legendarna marka The Ritz-Carlton. Skoro o personelu mowa. Nad komfortem gości i dokładnością obsługi czuwa zespół aż 500 pracowników (na 226 pokoi). Nic dziwnego, w luksusowym hotelu personel musi mieć czas dla gościa, na zadawanie pytań, na słuchanie, na indywidualne podejście i personalizowanie doświadczenia.

Na podjeździe w dniu przyjazdu stał elegancko ubrany odźwierny, portier bagażowy i trzech pracowników od usługi valet parking (odprowadzenie auta na parking). Portier otworzył drzwi mojego samochodu i powitał tradycyjnym zwrotem – witam w The Ritz-Carlton. Z głośników dobiegała muzyka. Ze względów bezpieczeństwa, zarówno samochód (bagażnik), jak i bagaże zostały sprawdzone przez pracowników ochrony.

 

 

Powitanie w recepcji odbywało się na siedząco przy biurku. Dlaczego piszę – powitanie? Ponieważ oznacza to coś więcej niż zameldowanie, które ogranicza się jedynie do czynności formalnych. W tym przypadku recepcjonista Abdallah wstał z krzesła i usiadł dopiero kiedy ja usiadłem, następnie zaczął od kurtuazyjnej rozmowy – jak minęła podróż, jak nam się podoba w Jordanii, czy byliśmy już w Petrze, jaki mamy plan na Amman. Mając na uwadze, że rezerwację zrobiłem za punkty, podziękował za lojalność (względem sieci). Stale utrzymywał kontakt wzrokowy, mówił spokojnym głosem, bez pośpiechu. Na koniec odprowadził nas do windy, zapytał, czy mamy jeszcze jakieś pytania i życzył udanego pobytu. Czy użył mojego nazwiska podczas rozmowy? Oczywiście.

Czytaj więcej: Recenzja hotelu Ritz w Paryżu

Personel recepcji znakomicie prezentował się w uniformach. W końcu to Damy i Dżentelmeni obsługujący Damy i Dżentelmenów, jak brzmi tzw. złote motto marki The Ritz-Carlton. Owe motto jest obietnicą względem gości – zapewnimy Tobie wysoką kulturę obsługi. Tak było w recepcji, restauracji, strefie spa (kiedy robiłem zdjęcia, pracownica Spa zaproponowała, że chętnie mnie oprowadzi) i podczas usługi room service (dostarczania posiłku do pokoju). Jednocześnie muszę zaznaczyć, że nie było w tym żadnej służalczości i narzucania się.

 


stanowisko Concierge


recepcja


stolik z napojem dla gości przy recepcji

 

Nie mogłem sobie odmówić zamówienia śniadania do pokoju. Po co schodzić do restauracji z bufetem, jeśli można je zjeść w zaciszu i tak komfortowych warunkach. Wybrałem z karty menu tzw. śniadanie inspirowane lokalnością, w którym nie zabrakło pity (chleb arabski), hummusu z ciecierzycy, ful medames (pasty z fasoli lub bobu i oliwek), sera labneh, marynatów warzywnych, szakszuki z jajkiem w pomidorach.

Czytaj więcej: Recenzja Four Seasons Istanbul at Sultanahmet

Dyspozytor przyjmujący zamówienie nie użył jednak mojego nazwiska (być może wynikało to z tego, że rozmawiał z przenośnego telefonu) i w pewnym momencie użył zwrotu „sure” (jasne), zamiast bardziej poprawnego „certainly” (oczywiście). Na koniec rozmowy zapytał natomiast – Czy coś jeszcze chciałby pan zamówić? Czy mam powtórzyć zamówienie?

Z kolei kelner Mustafa dostarczający śniadanie do pokoju (była to chyba ta sama osoba), po otworzeniu drzwi, zapytał – Dzień dobry. Czy mogę wejść? Ponownie nie użyto mojego nazwiska. Rozstawiając wózek z jedzeniem, zapytał – Jak mija panu pobyt w Ammanie? Czy w tym miejscu będzie dla pana wygodnie? (odnośnie do ustawienia wózka). Na moją uwagę, że preferuję wodę gazowaną, odpowiedział, że przekaże recepcji. Na koniec życzył przyjemnego posiłku i dnia, poprosił o kontakt po zjedzeniu w celu zabrania wózka.

Stół-wózek prezentował się znakomicie – długi biały obrus, podwójne sztućce, talerzyk do pieczywa, płócienna serwetka, maselniczka, kawa w termosie, herbata w imbryku, żeliwne naczynie z szakszuką stało na talerzu z serwetką, starannie ułożone pokrojone owoce, nie było jednak żywego kwiatka. Danie na ciepło zostało dostarczone w podgrzewaczu pod blatem.

 

 

Trochę historii

Historia marki The Ritz-Carlton zaczyna się od słynnego szwajcarskiego hotelarza Césara Ritza, zwanego „królem hotelarzy i hotelarzem dla królów”. Razem z szefem kuchni Augustem Escoffierem zarządzał między innymi hotelem Ritz w Paryżu (rok 1898, recenzja TUTAJ), Ritz w Londynie (rok 1906) i Carlton w Londynie. Pracował także nad otwarciem hotelu Ritz w Madrycie (1910 rok).

Amerykański przedsiębiorca Albert Keller zapłacił Ritzowi, by móc stworzyć w Stanach markę The Ritz-Carlton i pod nią otwierać hotele oraz zarządzać innymi obiektami. Pierwszy amerykański hotel The Ritz-Carlton został otwarty w Nowym Jorku w 1911 roku przy Madison Avenue (aktualnie w Nowym Jorku działają dwa hotele – w dzielnicy NoMad i Central Park na Manhattanie). Co ciekawe, syn Cesara, Karol Ritz pracował w tym hotelu.

Czytaj więcej: Recenzja hotelu One&Only Royal Mirage w Dubaju

W 1998 roku sieć Marriott International kupiła markę The Ritz-Carlton. Dzisiaj to prawie 100 hoteli i resortów oraz 50 nieruchomości rezydencyjnych (obsługiwanych przez markę) w ponad 30 krajach. Warto wspomnieć, że pod marką The Ritz-Carlton Yacht Collection od zeszłego roku pływają luksusowe statki, o czym możecie przeczytać TUTAJ.
Wspomniane trzy hotele Ritz w Europie działają niezależnie od siebie, mają różnych właścicieli i pod względem formalnym nie mają nic wspólnego z marką The Ritz-Carlton, podobnie jak otwarty w 1959 Ritz w Lizbonie.

Było to moje drugie doświadczenie z hotelem marki The Ritz-Carlton i o niebo lepsze od pierwszego, kiedy nocowałem w The Ritz-Carlton w Budapeszcie (recenzja TUTAJ).

 

 

Trochę liczb:
pobyt za punkty, bez śniadania – 46.000 punktów
pokój bez śniadania – od 1300 zł
pepsi z minibarku – 19 zł
śniadanie przez room service – 150 zł

Komentarze

komentarzy

Post a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazine made for you.

Featured:

No posts were found for provided query parameters.

Elsewhere: