Hotel Four Seasons Istanbul at Sultanahmet – recenzja

reklama

Kiedy podjeżdżasz pod luksusowy hotel z pięknie rzeźbionym marmurowym portalem wejściowym i mozaikowymi zdobieniami na frontowej elewacji, wyobraź sobie, że jeszcze nie tak dawno temu zamiast uprzejmego odźwiernego w bramie stał uzbrojony strażnik. Zamiast kurtuazyjnych rozmów gości z personelem przy ladzie recepcyjnej, odbywało się przyjmowanie nowych więźniów. W foyer nie było konsjerży planujących pobyt gości, ale miejsce spotkań prawników i członków rodzin z osadzonymi, którzy swoje zażalenia mogli jedynie wydrapać na ścianie.

Kameralny hotel Four Seasons Istanbul at Sultanahmet to w rzeczywistości dawne więzienie z późnej epoki osmańskiej, w którym więziono pisarzy, artystów i innych politycznych dysydentów. Doskonały przykład tureckiej architektury neoklasycznej z początku 20. wieku.

Po 1985 roku, kiedy więzienie zostało zamknięte, budynek stał pusty, aż do 1997 roku, gdy powstał w nim hotel po trwającym 4 lata remoncie. Nad przebudową obiektu czuwał konserwator zabytków. Z zewnątrz praktycznie nic się nie zmieniło – wieżyczki, ostrołukowe drewniane okna, kute w żelazie kraty. Z tamtych czasów pozostały fragmenty posadzek z ceramicznymi kafelkami i marmurowe kolumny.

Znakomicie położony w najstarszej dzielnicy Stambułu, Sultanahmet, otoczonej wodami Morza Marmara i zatoki Złotego Rogu, przy wejściu do Bosforu, który rozdziela Europę od Azji. Stoi zaledwie kilka kroków od najważniejszych historycznych atrakcji, jak Błękitny Meczet i Hagia Sophia, których wspaniałe kopuły i minarety można podziwiać z tarasu na dachu hotelu, gdzie w okresie letnim działa Süreyya Teras Lounge.

 

 

Obsługa, na którą składa się ponad 150-osobowy zespół, jest taka, jakiej można się spodziewać i oczekiwać po hotelu luksusowej marki – sprawna, przyjazna, zainteresowana gościem, jednocześnie niebędąca służalczą.
Na podjeździe i w lobby w pobliżu wejścia, jednego i drugiego dnia naliczyłem aż sześciu pracowników obsługi. Odźwierny i portierzy wyczekują, by powitać i pożegnać gości, nawet jeśli wychodzą tylko na spacer, pomagają gościom nie tylko z bagażami, ale także z torbami z zakupami. Superwizor ds. Guest Experience oraz managerowie, w tym dyrektor hotelu (!), są po prostu widoczni dla gości, pozdrawiają, nawiązują rozmowę.

Wysiadając z taksówki, portier powitał nas klasycznym zwrotem ‘Witam w Four Seasons’, zapytał o nazwisko z rezerwacji i odprowadził do recepcji idąc przodem. W trakcie trwania formalności rejestracyjnych poznałem Seydę, superwizorkę Guest Experience, która podeszła się przedstawić. Kiedy usłyszała, że mówię po polsku, powiedziała do mnie ‘Jak sie mas?’. Okazało się, że przez pół roku studiowała ekonomię na Uniwersytecie w Łodzi w ramach programu Erasmus. Ponieważ zadałem jej kilka pytań na temat historii obiektu, zaproponowała, że chętnie mnie oprowadzi po hotelu w dogodnym dla mnie czasie.

 


La Pistache Patisserie


Lingo Bar & Restaurant


Lingo Bar & Restaurant


łazienka publiczna – to się nazywa luksusowy hotel

 

Ponieważ pokój nie był jeszcze gotowy, recepcjonistka odprowadziła nas na dziedziniec, który stanowi centralny punkt hotelu z gęsto zazielenionym ogrodem, abyśmy tam zaczekali.
Kelner Billy poczęstował nas kieliszkiem Prosecco na powitanie oraz podał mokre ręczniczki do odświeżenia rąk.
Kiedy zamówiłem jeszcze do picia colę zero, zapytał, czy podać z lodem i cytryną. Powiedziałem, że nie lubię cytryny w coli, bo zmienia jej smak. Billy wyjaśnił mi, że mają specjalny system informatyczny do wpisywania indywidualnych preferencji gości, które będą widoczne dla personelu we wszystkich hotelach marki.

Pośrodku dziedzińca stoi przeszklony pawilon z całodzienną restauracją Avlu, której nazwa oznacza „więzienny spacerniak”. Restauracja Avlu serwuje dania kuchni międzynarodowej, jak i tureckiej, na przykład wolno gotowaną karkówkę jagnięcą z ryżem i karmelizowanymi figami, czy pikantny kebab Adana. Są też opcje bezglutenowe i wegetariańskie oraz zdecydowanie niewegetariańskie menu grillowe.

 


klimatyzator w ogrodzie do słodzenia powietrza w upalny dzień

 

Recepcjonistka wróciła do nas z informacją, że pokój jest już gotowy. Odprowadzając do pokoju, opowiedziała o usługach dodatkowych. Kiedy dopytywałem o restaurację, zabrakło mi pytania z jej strony, czy byłbym zainteresowany rezerwacją stolika na kolację. W samym pokoju wskazała główne udogodnienia – jak działa klimatyzator, gdzie znajduje się sejf, minibarek i ekspres do kawy, jak działają przyciski do zasuwania i rozsuwania zasłon. Na koniec zapytała, czy w czymś jeszcze może pomóc i życzyła przyjemnego pobytu, używając mojego nazwiska.

Po chwili do pokoju zapukał portier, który przyniósł bagaże. Zapytał, czy może wejść i gdzie będzie dla mnie wygodne, by rozstawił bagażnik pod walizkę. Na koniec zapytał, czy w czymś jeszcze może pomóc. Powiedziałem, że potrzebowałbym deskę i żelazko. Odpowiedział, że się tym zajmie, jednak zabrakło mi pytania, czy życzyłbym sobie usługę prasowania.

 


pokoje są sprzątane przy zamkniętych drzwiach z taką zawieszką na klamce

 

65-pokojowy hotel, jeden z najmniejszych obiektów marki Four Seasons na świecie, od wiosny przechodzi remont wnętrz. Podczas mojego pobytu dostępna była jedynie połowa pokoi, które są podzielone na trzy kategorie i aż osiem typów apartamentów.
Odnowiony pokój typu Premier o powierzchni 55 mkw, z przytulną częścią wypoczynkową i wysokimi sufitami, z widokiem na ogród. Klasyka przeplata się z nowoczesnymi formami i wzorami, nie brakuje nawiązań do stylu osmańskiego.

Dawne więzienne prycze zastąpiono łóżkami z sześcioma poduszkami (obowiązuje jeden standard ścielenia łóżka we wszystkich hotelach marki) i wygodnymi materacami produkowanymi specjalnie dla marki Four Seasons od 50 lat według udoskonalanej technologii. Każdy może poczuć się jakby spał codziennie w Four Seasons, kupując na własność materac (2.249 USD netto) lub cały zestaw z kołdrą, poduszkami i pościelą (4.299 USD netto).

 

 

Na wprost łóżka wisi telewizor w rozmiarze 55 cali. Kredens z minibarkiem był obficie wyposażony w napoje alkoholowe i bezalkoholowe oraz przekąski, pojemnik do lodu, ekspres do kawy i czajnik.
Obszerne szafy w przedpokoju wyposażone były w kilka składanych bagażników, kilka rodzajów wieszaków, sejf ze specjalnym pojemnikiem z przegródkami na biżuterię oraz tureckie szlafroki. Wstawkę powitalną poza eleganckimi naczyniami wyróżniały także haftowane serwetki.

Łazienka wyłożona marmurem, z wanną i osobną kabiną prysznicową, wydzieloną toaletą. Na kontuarze jednolity zestaw akcesoriów, zapasowa rolka papieru toaletowego w specjalnym woreczku.
Luksus tkwi w szczegółach.

Czytaj więcej…
Idealny pięciogwiazdkowy hotel

 

 

Tradycyjnie pokój został przygotowany do snu (turndown service), a na szafce nocnej zostawiono upominek – Oko Proroka – czyli popularny w Turcji i krajach arabskich szklany talizman, którego pochodzenie sięga jeszcze dawnych czasów przedislamskich. Wygląda ono najczęściej jak czarna kropla otoczona okręgami jasnoniebieskim, białym i granatowym. Oko Proroka po turecku nazywane „nazar boncuğu”, ma chronić przed złym, zawistnym i zazdrosnym spojrzeniem, przed rzuceniem przez kogoś uroku na nas. Ma ono za zadanie skupiać w sobie wszelkie złe moce i energie wysyłane przez innych ludzi. Jeśli pęknie, jest to znak, że talizman zadziałał i utrzymał zło z daleka od jego właściciela.

 

 

Wieczorem wybraliśmy się na rejs po Bosforze połączony z kolacją i występem artystycznym na pokładzie, którego rezerwacją zajął się konsjerż.

Wychodząc, w lobby spotkałem ponownie Billa, ale już w prywatnym ubraniu i w towarzystwie żony, którą mi przedstawił. Przyszli zjeść kolację w hotelowej restauracji, co przyznam nieco mnie zaskoczyło zważywszy na klasę hotelu. Jednak Seyda wytłumaczyła mi później, że pracownicy mogą korzystać z restauracji po godzinach pracy i mają aż 60% zniżki. Super sprawa, popieram. W ramach dodatkowych benefitów mają także prywatne ubezpieczenie medyczne, szkolenia w różnych departamentach (tzw. cross-trainingi), możliwość spędzenia nocy z osobą towarzyszącą w swoim hotelu (tzw. house experience) oraz bezpłatne noclegi w hotelach marki Four Seasons na całym świecie, których ilość zależy od wypracowanych lat w sieci.

 

 

Śniadanie serwowane w pawilonie, jak i w ogrodzie, jest bardzo wystawne. Wybierając śniadanie w pakiecie z noclegiem zdecydowanie się opłaca. W cenie jest bufet z szerokim asortymentem oraz dania na ciepło z karty menu bez ograniczeń. Poza klasykami jak naleśniki, omlety, owsianki, tosty francuskie, czy tosty z awokado, spróbować można lokalnych dań – menemen (jajecznica z pomidorami, papryką i pietruszką), sucuk (turecka kiełbasa z wołowiny), cilbir (jajka w koszulkach z czosnkowym jogurtem). Do tego świeże soki owocowe i warzywne.

Czytaj więcej…
Śniadanie podano – jak z najważniejszego posiłku dnia zrobić prawdziwe doświadczenie

 

 

Niewielka strefa rekreacyjna, obejmująca siłownię oraz Spa, była niedostępna ze względu na trwający remont. Jednak kilka razy dziennie kursował samochód, który bezpłatnie przewoził gości do drugiego hotelu Four Seasons nad Bosforem (około 20 minut), gdzie mogli skorzystać z łaźni tureckiej i basenu lub już odpłatnie z masaży.

 

W dniu wyjazdu Seyda podeszła zamienić z nami słowo w ogrodzie na pożegnanie. W pewnym momencie wyciągnęła z papierowej torebki ramkę, a w niej pamiątkowe zdjęcie, które zrobiła nam swoim telefonem na tarasie podczas oprowadzania po hotelu. Oczywiście zapytałem – co, jak i dlaczego. Wyjaśniła, że od teraz ma możliwość w ten sposób zaskakiwać gości.

 

 

Four Seasons Hotels & Resorts zaprezentowało niedawno nową kampanię – Luxury Is Our Love Language – której celem jest wyrażenie marki na nowo, pokazanie w nowoczesny i energiczny sposób wyjątkowego podejścia marki do gościnności i jak wykracza ona poza ramy klasycznego rozumowania luksusowej usługi hotelowej. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ.

Według Four Seasons prawdziwy luksus nie powinien być bezosobowy ani sztywny, ale zdefiniowany przez ludzkie więzi i wyobraźnię. To empatia, życzliwość, troska, gesty wobec gości wykonywane z radością. Luksus, który zaczyna się od pełnego pasji personelu, stawiającego gości w centrum zainteresowania, czyniącego każdą ich wizytę niezwykłym przeżyciem.

Mój pobyt w Four Seasons Istanbul at Sultanahmet był spełnieniem tej obietnicy.

 

Trochę liczb:
pokój – od 950 euro
sałatka – 12 euro
zupa – 10 euro

 

Dziękuję, że przeczytałaś/eś mój artykuł do końca. Podziel się swoim komentarzem. Napisz do mnie, jeśli masz ciekawy pomysł na publikację w tematyce bloga.

Komentarze

komentarzy

Post a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazine made for you.

Featured:

No posts were found for provided query parameters.

Elsewhere: