Heritage Safari Dubai – pustynna przygoda
W zeszłym roku urodziny celebrowałem na kole podbiegunowym w Ice Hotel w Szwecji (recenzja TUTAJ) w temperaturze -25 st.C. Tym razem poleciałem do Dubaju, choć nie miasto było moim celem. Szukałem pomysłu na wyjątkowe doświadczenie i jak to nie raz już miało miejsce, inspirację znalazłem na Instagramie. Wybrałem się na pustynne safari po rezerwacie przyrody Dubai Desert Conservation Reserve, położonym 50 km od centrum Dubaju, które ma powierzchnię 225 kilometrów kwadratowych. Dla większych wrażeń, program safari rozszerzyłem o nocleg ze śniadaniem w obozie na pustyni i lot balonem o wschodzie słońca.
Z hotelu 25 Hours One Central w centrum Dubaju odebrał nas opiekun komfortową Hondą CR-V. W samochodzie poznaliśmy współtowarzyszy wyprawy Martina i Ashley z Australii. W drodze była okazja porozmawiać o głośnej sprawie z tenisistą Novakiem Djokovicem. W rezerwacie dołączyliśmy do sporej grupy turystów z całego świata, ale zostaliśmy podzieleni na mniejsze grupki z prywatnymi przewodnikami. Zanim ruszyliśmy na przejażdżkę, mężczyznom zawiązali na głowach tradycyjne arabskie chusty, zwane kefia.
W zależności od wybranej opcji transportu, wsiadamy na pakę klasycznego Vintage Land Rovera, które były sprowadzane do Emiratów w latach 50. zeszłego wieku, lub do wygodniejszego współczesnego Defendera. Można się także poczuć jak prawdziwy Beduin z przeszłości i przemierzyć piaski pustyni na garbach wielbłądów.
„Statki pustyni”, bo tak nazywane są wielbłądy, są integralną częścią dziedzictwa Zjednoczonych Emiratów Arabskich. To niezwykle wytrwałe zwierzęta, którym niestraszny pustynny skwar, dlatego traktowane są z szacunkiem i są bardzo cenne. Choć kojarzą się przede wszystkim z transportem, w krajach arabskich mięso z wielbłąda cieszy się opinią najsmaczniejszego w tym regionie świata. Jest mniej kaloryczne niż wołowina i zawiera cenne witaminy i minerały. Hodowane są nie tylko ze względu na mięso. Równie ważnym elementem hodowli wielbłądów jest mleko.
Wielbłądy faktycznie potrafią długo wytrzymać bez wody. Taka umiejętność bierze się stąd, że w ekstremalnych warunkach wielbłądy zaczynają czerpać tłuszcz i wodę metaboliczną z własnych garbów. W przypadku odwodnienia, gdy już dostaną się do wodopoju, potrafią wypić jednorazowo nawet do 150 litrów wody. Choć nie sprawiają wrażenia zwierząt energicznych i pełnych temperamentu, w sytuacjach tego wymagających potrafią rozpędzić się nawet do kilkudziesięciu kilometrów na godzinę. W drodze na pustynię mijaliśmy stadion, na którym odbywają się wyścigi wielbłądów, oraz nowoczesną klinikę weterynaryjną, w której leczone są najcenniejsze okazy należące do arabskich szejków.
Niestety dałem się namówić na przejażdżkę Land Roverem, choć wolałbym na wielbłądzie. Będę musiał zatem skorzystać z takiej okazji w Egipcie lub Maroku.
Przejażdżka po rezerwacie trwała godzinę. Przewodniczka opowiadała o faunie i florze pustyni. Spotkaliśmy oryksy arabskie, które są narodowymi zwierzętami Emiratów. Widzieliśmy bezkresne wydmy, po których można spacerować. Przewodniczka zachęcała do spaceru po piasku bosymi stopami, ale także ostrzegała, aby nie schodzić z wyznaczonych szlaków. Zwracała uwagę na zagrożenie ze strony węży i skorpionów, które jednak są bardziej aktywne po zmierzchu.
Zbliżał się zachód słońca i kolejny punkt programu – pokaz sokolnictwa.
Rozsiedliśmy się na bordowych orientalnych dywanach ułożonych na piasku. Przewodnicy poczęstowali uczestników cynamonową herbatą, a instruktor z sokołem na ramieniu opowiadał o zwyczajach tych szlachetnych ptaków, które są symbolem prestiżu elity Dubaju. Szejkowie płacą nawet dziesiątki tysięcy dolarów za sokoły do polowania. Towarzyszą one opiekunom na posiedzeniach rad nadzorczych spółek naftowych, podróżują z nimi limuzynami, a nawet samolotami w pierwszej klasie. Podobnie jak wielbłądy, mają swoje kliniki weterynaryjne.
Tradycja polowania z sokołem sięga w Dubaju 2 tys. lat. Sokolnictwo wpisane jest na listę UNESCO, a same drapieżniki figurują w emirackim godle. Sokoły wędrowne to najszybsze ptaki na ziemi, osiągają prędkość nawet 400 kilometrów na godzinę. Obecnie polowania z nimi to głównie rozrywka zamożnych. Sokolnik dał nam krótki pokaz możliwości ptaka. Na końcu liny zawiesił kawałek mięsa. Bujał nią niczym lassem. Dla sokoła ów kawałek mięsa to potencjalna ofiara, na którą po prostu poluje.
Na koniec dnia przyjechaliśmy wszyscy do obozu wzniesionego na pustyni, który został zaaranżowany jak beduińska oaza z palmami. Zobaczyliśmy jak parzona jest arabska kawa i wyrabiany popularny na Bliskim Wschodzie chleb markook, który przypomina nasze naleśniki.
Następnie zostaliśmy zaproszeni do stołów na kolację, która składała się z czterech części. Na początek podano zupę shorbat adas, czyli zupę z soczewicy, z dodatkiem cebuli, pieprzu, kminku, limonki, kolendry, ziemniaków, czosnku i selera. Na przystawkę – sałatki warzywne jarjeer i fatoush oraz hummus, czyli pasta z ciecierzycy, czosnku i sezamu. Jako danie główne podano miks mięs wielbłąda, wołowiny (harees), kurczaka (tagine) i baraniny (ouzi), a do tego ryż i warzywne szaszłyki. I na deser luqaimat, co oznacza „mały kęs”, czyli arabskie pączki podawane z syropem daktylowym.
Po kolacji obejrzeliśmy występ muzyczny z bębnami i tamburynami, popalając sziszę. Szisza, zwana też nargilami lub argilą, to rodzaj fajki wodnej (para z domieszką dymu tytoniowego) do palenia.
Po 22:00 większość turystów wróciła do Dubaju. Zostało nas kilkanaście osób, które nocowały w obozie. Siedzieliśmy jeszcze przy ognisku, które dawało nam ciepło. Temperatura na pustyni w nocy wynosiła 12 stopni. Była pełnia księżyca. Poza Martinem i Ashley poznaliśmy jeszcze turystów z Arabii Saudyjskiej i Wielkiej Brytanii, z którymi piekliśmy na patykach nad ogniskiem marshmallow, czyli cukrowe pianki.
Warunki noclegowe były przyzwoite. Prywatny pokój z łóżkiem i wspólną łazienką z normalną toaletą i prysznicem. Nie było ogrzewania w pokoju, a prąd został wyłączony po 22:00. Następnego dnia podano znakomite śniadanie, po którym zostaliśmy odwiezieni do Dubaju.
Niestety z powodu złych warunków pogodowych lot balonem został odwołany. Pozostaje mi czekać na okazję wyjazdu do Turcji i widowiskowych lotów po Kapadocji.
Trochę liczb:
Safari – od 595 AED / 660 PLN od osoby
Safari z noclegiem na pustyni – 995 AED / 1100 PLN od osoby
Safari z noclegiem i lotem balonem 2100 AED / 2330 PLN od osoby
Organizator safari:
https://www.platinum-heritage.com/heritage-safari
Post a comment