Four Seasons Astir Palace w Atenach – recenzja
W Grecji ostatni raz byłem 10 lat temu, na krótko przed wybuchem kryzysu finansowego. Zwiedziłem wówczas Ateny i Mykonos. Po 10 latach Grecja zaczyna wracać do normalności, a turystyka przeżywa istny boom. Wzrasta liczba turystów, co sprawia że przybywa także hoteli luksusowych.
Celem mojej ponownej wizyty w Atenach był otwarty kilka miesięcy temu hotel Four Seasons Astir Palace.
Znajdujący się na Riwierze Ateńskiej, na końcu wysadzonego sosnami skalistego półwyspu na Morzu Egejskim, pół godziny jazdy samochodem od międzynarodowego lotniska w Atenach i 45 minut do Akropolu, hotel Four Seasons Astir Palace szybko stał się popularną destynacją nie tylko dla turystów, ale także Ateńczyków.
Resort swoją sławę zyskał już w latach 60. ubiegłego wieku, kiedy został otwarty oryginalny Astir Palace. Gościły w nim takie sławy, jak Aristotelis Onassis, Brigitte Bardot i Frank Sinatra.
Four Seasons Astir Palace to kompleks dwóch budynków – głównego „Nafsika’ i mniejszego ‘Arion’ z łączną ilością 242 pokoi i apartamentów. Dodatkowo hotel oferuje nocleg w prywatnych 61 bungalowach. Jest to największy resort w portoflio marki Four Seasons, w którym pracuje 700 osób, czyli blisko 3 pracowników na pokój (licząc oba budynki bez bungalowów).
Kilkuletnia, generalna renowacja resortu pochłonęła astronomiczną kwotę 650 milionów euro! Resort zachował swój modernistyczny charakter i robi niesamowite wrażenie, choć jego wielkość i wynikająca z tego spora jak dla mnie ilość gości czasami mnie przytłaczała. Na szczęście dzięki umiejętnemu rozplanowaniu wewnętrznych i zewnętrznych stref rekreacyjnych oraz punktów gastronomicznych, można uniknąć tłumów.
Do hotelu przyjechałem taksówką wcześniej zamówioną w hotelu poprzez aplikację Four Seasons App. Mając rezerwację w danym hotelu, mogę kontaktować się z konsjerżem przed przyjazdem, w trakcie pobytu i po wyjeździe.
Aplikacja umożliwia także dokonanie rezerwacji pokoju, mobilny check-in i zamawianie usług dodatkowych – np. room service, czy zabiegi spa.
Na podjeździe stał portier, który odebrał bagaż, zapytał na jakie nazwisko jest rezerwacja pokoju, powitał mnie imiennie i odprowadził do recepcji.
Zarezerwowałem klasyczny pokój z widokiem na morze w budynku Nafsika, ale przy zameldowaniu okazało się, że otrzymałem bezpłatny upgrade do apartamentu. Jak się później okazało – nie byle jakiego apartamentu!
Serio, to nie była żadna ustawka z tym upgradem 😀 On nawet mi się nie należał, bo rezerwację zrobiłem bezpośrednio z hotelem, a nie jak zazwyczaj przez Grand Luxury Hotels. Ale to nie pierwszy raz mi się przydarzyła taka sytuacja. Bezpłatnym upgradem do znakomitych apartamentów zostałem wyróżniony także m.in. w hotelu Ritz Paris (recenzja TUTAJ) oraz The Slate Phuket w Tajlandii (recenzja TUTAJ).
Jakoś tak mam szczęście do tych hoteli 😀
Ale przypuszczam, że mieli overbooking na pokoje klasyczne i dlatego upgrade trafił na mnie.
Po dokonaniu formalności rejestracyjnych ten sam portier odprowadził mnie do apartamentu. Trochę mnie zaskoczyło, że zważywszy na kilkuosobową w tamtym momencie obstawę recepcji, to nie recepcjonista odprowadził, jak to miało miejsce w innych luksusowych hotelach, także hotelach marki Four Seasons.
Portier był uprzejmy i komunikatywny. Przepuścił mnie pierwszego w drzwiach apartamentu.
Oniemiałem.
Apartament o powierzchni 90 mkw z przestronnym salonem ze stołem jadalnym i aneksem kuchennym, posiadał równie przestronną sypialnię, garderobę, pokój kąpielowy oraz dodatkową łazienkę (a nie po prostu dodatkową toaletę).
Z salonu wyjście prowadziło na prywatny taras z trawnikiem i niewielkim basenem.
I ten widok!
Portier wskazał na minibar, ekspres do kawy, sejf i sterownik klimatyzacji. Wychodząc życzył przyjemnego pobytu.
Wnętrza zostały urządzone w jasnych barwach – bieli, beżu i błękitu. Naturalne drewno na podłodze, świeże kwiaty na stole i półmisek owoców, fantastycznie wygodne łóżko, przyciski przy łóżku do sterowania natężeniem oświetlenia i zasłonami w oknach, niezwykle duży telewizor 65-calowy w salonie, a w sypialni olbrzymie lustro z ukrytym w nim telewizorem.
Duża garderoba wyposażona m.in. w wysokiej jakości podróżny pokrowiec na garnitur, damski kapelusz i czapeczki słoneczne, deskę do prasowania, zestaw do polerowania butów ze szczotką i pastą w skórzanym etui (na życzenie dostępna była bezpłatna usługa polerowania butów).
Pokój kąpielowy, bo określenie głównej łazienki „łazienką” byłoby zbyt skromne ze względu na jej powierzchnię, wyposażona była dwie umywalki, szeroką wannę, osobną kabinę prysznicową z deszczownicą oraz kabinę toaletową. Za lustrem łazienkowym ukryty był telewizor 32-calowy.
Niestety czystość pozostawiała wiele do życzenia – długi włos na podłodze w łazience, zaschnięta pasta do zębów na umywalce.
W czasie wieczornego serwisu apartamentu, pani pokojowa nie zabrała brudnych naczyń po zjedzonych owocach, rozstawiona deska do prasowania i żelazko nie zostało złożone, prywatne kosmetyki na blacie umywalki nie zostały uporządkowane, a muszla klozetowa nie została odświeżona. Jak na hotel tej marki, to rażące zaniedbanie.
Nadmorska strefa relaksu, to zatoczki z wejściem do turkusowego morza oraz dwa główne baseny, z których jeden przypomina pływający gaj oliwny.
300-metrowej długości promenada, z prywatnymi cabanami wyposażonymi w lodówkę, prowadzi do kameralnej strefy z plażą, kolejnym basenem zewnętrznym i tarasem z mniejszą ilością gości wygrzewających się w słońcu. Dedykowana obsługa jest na każde zawołanie za pomocą specjalnego dzwonka przy leżaku. Jak to w luksusowych resortach bywa, tak i tutaj oferowano bezpłatne przekąski – szaszłyki z mrożonych owoców lub sorbety.
Fani sportów wodnych i aktywnego wypoczynku także znajdą tu coś dla siebie.
Dla osób, które nie mają kogo poprosić o rozsmarowanie na ich plecach balsamu do opalania, ustawiono specjalnie – uwaga – automat który rozpyla olejek po ciele.
Śnieżnobiałe, marmurowe wnętrza The Spa są prawdziwą enklawą ekskluzywnego relaksu. 10 gabinetów zabiegowych i dwa pokoje relaksu, wszystkie z tarasami z widokiem na morze, kryty basen z jacuzzi, osobna strefa saun dla kobiet i mężczyzn, grota aromaterapeutyczna oraz doskonała obsługa od recepcjonistki do pracownika utrzymania czystości, który oprowadził mnie po strefie relaksu.
Przy basenie znajdowała się lodówka z wodą mineralną oraz dzbanki z owocowymi napojami (nie soki). Podobnie jak w Spa w resorcie One&Only Palmilla (recenzja TUTAJ), tak i tutaj w męskiej szatni na kontuarze dostępne były grzebienie, żel do włosów, balsam do ciała i płyn do ust. Z kolei w szafce – klapki, woreczek na kąpielówki, tacka na biżuterię i telefon, wieszaki, szlafrok i ręcznik.
Goście Four Seasons Astir Palace mają do wyboru aż osiem restauracji i barów.
Na lekki lunch w gorące popołudnie wybrałem się do Heliosa, przybasenowego bistro z daniami kuchni latynoamerykańskiej – tapasami, tostadas, owocami morza i burgerami. Wieczorami, gości popijających Margaritę i Pisco rozkręca Dj muzyką latynoską.
Kolację, zamiast w eleganckich restauracjach Pelagos lub Mercato, spożyłem w przybrzeżnej Taverna 37, serwującej lokalne, greckie specjały – grillowaną jagnięcinę, souvlaki z kurczaka, grillowanego homara, czy marynowaną ośmiornicę. Towarzystwa dotrzymywał hotelowy rudzielec, który bez skrępowania cierpliwie oczekiwał na jakiś smakołyk. Oczywiście dostał – kawałek fileta z groupera. Obsługujący kelner był profesjonalny i rozmowny, posiadał wiedzę o serwowanych daniach i winach.
Śniadanie można zjeść w obu budynkach. Bufety są niezwykle obfite i pełne smakołyków – jogurtowe parfait, lokalne sery i miody, różnorodność pieczywa i wypieków. Na życzenie można zamówić jajecznicę z truflami i naleśniki z ricottą. Hostessa, która użyła mojego nazwiska na powitanie, była tak uprzejma, że zaaranżowała stolik na spokojnym końcu obszernego tarasu.
Wieczorem dzień przed wyjazdem, zadzwonił recepcjonista i zapytał czy potrzebuję transport na lotnisko i na którą godzinę mam lot. Kiedy poprosiłem o późniejsze wymeldowanie, zostałem poinformowany, że niestety ten apartament jest już zarezerwowany, ale recepcjonista zaproponował mi bezpłatne udostępnienie innego pokoju na 2-3 godziny do czasu wyjazdu! Łał!
Jednak hotel pomyślał o gościach, którzy chcieliby nadal korzystać z jego usług nawet po opuszczeniu pokoju. Na miejscu dostępny jest tzw. Departure Lounge, czyli salon z sofami, bufetem z napojami i łazienką z prysznicem, gdzie goście mogą się odświeżyć przed podróżą po wylegiwaniu się na plaży.
„Jak minął panu pobyt?” – zapytał barman w Astron Lounge, podając mi szklankę wody, kiedy na moment przed odjazdem usiadłem z walizką na tarasie. „To był udany weekend” – odpowiedziałem, spoglądając po raz ostatni na zatokę skąpaną w zachodzącym słońcu.
Trochę liczb:
pokój – od 550 euro
apartament z tarasem i basenem od strony morza – od 2.300 euro
śniadanie kontynentalne do pokoju – 45 euro
przystawka (guacamole, kalmary) – 30 euro
szampan Taittinger 375 ml z minibarku – 75 euro
masaże 60 min. – od 180 euro
taksówka z centrum Aten do hotelu – 28 euro
Komentarze
4 Comments
-
-
Krzysiek
Dziękuję za informację.
Co najważniejsze dziękuję bardzo za bloga dzięki niemu wiem jakie są standardy obsługi, jakości i wyposażenia hoteli.
Dzięki Pana ciekawym i pełnym detali recenzjom wiem czego oczekiwać w czasie pobytu w hotelu.
Trzymam kciuki i niecierpliwością czekam na następne recenzje.
Pozdrawiam -
Karolina
Bardzo ciekawa i obszerna recenzja. Patrząc na zdjęcia – inwestycja tak potężnych pieniędzy była opłacalna
Krzysiek
Witam ,
Mam pytanie jak powinna się zachować obsługa gdy przychodzi na serwis wieczorny a w pokoju są goście ?