PUBLIC Hotel w Nowym Jorku – recenzja

reklama

„Wieczny buntownik, innowator i kreator atmosfery. Zanim znalazł swoje miejsce w branży hotelarskiej, zasłynął jako współwłaściciel kultowego klubu nocnego Studio 54 w Nowym Jorku. Zaczął otwierać własne hotele, dlatego że nie mógł znaleźć takiego, który mu się podobał. Jego obiekty, określane jako butikowe, wymykały się wszelkim ramom standaryzacji i ściągały tłumy gości ceniących wartość i spragnionych niesamowitych wrażeń. Pod koniec XX wieku stał się hotelowym królem Manhattanu.”

To wstęp do rozdziału w książce „Najsławniejsi hotelarze wszech czasów”, autorstwa Roberta Wolińskiego, poświęconego Ianowi Schragerowi, nazywanego guru butikowych hoteli. Urodzony w 1946 roku w Nowym Jorku, w rodzinie żydowskich imigrantów z Polski, Schrager otworzył m.in. popularny hotel Delano w Miami w 1995 roku, a w 2008 roku w kooperacji z siecią Marriott Int. ogłosił powstanie marki EDITION Hotels, pod którą działa już 11 obiektów na całym świecie. Natomiast w 2017 roku Schrager zadebiutował z nowym obiektem pod własną lifestylową marką PUBLIC Hotels w Nowym Jorku.

 

 

Brutalistyczny w formie PUBLIC Hotel stoi przy Chrystie Street, w dzielnicy Lower East Side na dolnym Manhattanie, gdzie do tej pory rzadko się zapuszczałem. Eklektyczny LES ma swój niezwykły urok, jest mniej tłoczny niż centralny Manhattan, ale wciąż wiele ma do zaoferowania. Modne kluby, niezliczone bary i restauracje, galerie sztuki, modowe butiki znanych marek i z ubraniami lokalnych designerów. Fanom kapeluszy polecam sklep City Hats 55 Houston St. Z kolei w INA Man przy 19 Prince St panowie znajdą vintage’owe ubrania i dodatki od słynnych projektantów.

 

Jak na markę lifestylową przystało, PUBLIC Hotel ma wyraźną ambicję, aby nie być po prostu miejscem do spania, ale wyrafinowanym miejscem doświadczeń, w którym warto się pokazać. Chce wyjść poza schemat, wywrzeć wpływ, być sexy cool i przystępnym cenowo, według ukutego określenia „affordable luxury”, czyli luksusu dostępnego dla każdego.
Jak rozumieć koncept hotelu według Iana Schargera. O to zapytałem Piotra Kalinowskiego, założyciela pracowni architektury wnętrz MIXD:

To jest taka dwubiegunowość doświadczeń, jak współczesna luksusowa moda, choćby marki Virgil Abloh z LV lub Demna Gvasalia z Balanciagi. Z jednej strony wyjątkowa, świeża, odważna i osobliwa, z drugiej strony swobodna, wygodna i dopasowana do człowieka. Czerpie inspiracje zarówno z pałacowej, jak i z ulicznej przeszłości. Codzienność staje się iluzoryczna, zaskakująca, każdy dzień jest wyjątkowy i nie ma granic. Butikowość PUBLIC Hotels to dostępność, ale i ekskluzywność, wyszukany design, ale i prostota, hotel, ale także luksusowy butikowy sklep. Wiele kontrastów w jednym miejscu. Oparta na koncepcie materiału i oświetlenia. Wieczorem hotel pokazuje swoje nowe oblicze z pomocą starannie zaprojektowanych doświadczeń wnętrzarskich, gdzie zaciera się granica pomiędzy klubem i hotelem. Przestrzeń jednocześnie czuje się publiczna i bardzo intymna. A ponadto, nie jest aż tak drogo na ile wygląda!

 

 

Wejście do lobby zostało zaprojektowane tak, aby gość od razu doświadczył marki Public i poczuł klimat miejsca. Futurystyczny tunel z ruchomymi schodami stanowi swego rodzaju portal, który przenosi w inny wymiar, na drugą stronę lustra.
Jak sama nazwa hotelu sugeruje, przestrzenie publiczne są tutaj istotnym elementem. PUBLIC Hotel swój butikowy charakter zawdzięcza nie tyle małej ilości pokoi, bo jest ich aż 370, co przytulności wyrażonej w stylu i kolorach, licznych strefach, w których goście mogą znaleźć „cichy kąt” dla siebie, ukryć pośród gęstej roślinności wewnątrz i w zewnętrznych ogrodach.
Spotkać tu można ludzi barwnych z różnych środowisk, czy to gości hotelowych, czy mieszkańców Nowego Jorku. Jedni pracują z Macbookiem przy długich stołach, inni chillują na dużej białej sofie ze słuchawkami na uszach i w kapciach z myszką Miki, jeszcze inni grają w billarda lub odbywają towarzyskie spotkanie trzymając na kolanach swojego irlandzkiego spaniela.

 

 

Znakiem rozpoznawczym marki Schragera są minimalistycznie pokoje, zaprojektowane w prostych formach i eleganckich odcieniach beżu, z wykorzystaniem nowoczesnych technologii. Koncept pokoi jest zgodny z trendem znanym z wielu hoteli lifestylowych, czyli pokój ma pełnić rolę sypialni, a goście spędzają większość czasu w częściach publicznych i atrakcyjnym otoczeniu hotelu.

Zarezerwowałem pokój kategorii Queen Hi-Floor w promocyjnym pakiecie ze śniadaniem, ale dostałem nieproszony upgrade do pokoju kategorii Queen Great View na ostatnim hotelowym 16. piętrze. Kolejne siedem pięter to już prywatne apartamenty. I faktycznie widoki były zacne. Dobrze wyciszone okna, sięgające od podłogi do sufitu, bardzo rozjaśniają wnętrze i mają zaciemniające rolety oraz firany, które przesuwają się automatycznie.

 

 

Mimo powierzchni pokoju ograniczonej do 18 mkw, zadbano o jego funkcjonalność. Jest strefa snu z wygodnym łóżkiem oraz strefa pracy z szerokim siedziskiem i wysokim stołem, przy którym można również wygodnie zjeść posiłek. 50-calowy Apple TV i głośnik Bang & Olufsen Bluetooth umożliwiają odtwarzanie plików z aplikacji we własnych telefonach. Do tego 10 łatwo dostępnych portów USB i gniazdek elektrycznych. W zgrabnych schowkach znajdziemy lodówkę, sejf, bagażnik i wieszaki, a także suszarkę, parownicę i karafkę do wody, którą można napełnić w specjalnych pomieszczeniach na każdym piętrze z kostkarką. Łazienka z szerokim prysznicem i dobrej jakości kosmetykami tworzy jedną całość z pokojem.

 

 

Komfort pobytu w pokoju jest bardzo dobry, choć niestety nie zadbano o wyciszenie systemu klimatyzacji. Housekeeping serwisuje pokoje normalnie, bez konieczności zgłaszania potrzeby w recepcji, co uważam powinno znowu być standardem zawieszonym wcześniej z powodu pandemii. Przy okazji poznałem przesympatyczną panią pokojową, która – uwaga – sama nawiązała ze mną rozmowę! Oczywiście nie powinno być w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że nierzadko spotykam się z podejściem, że pani pokojowa ma być niewidoczna i broń Boże rozmawiać z gośćmi. Ma być dyskretna, ale jest takim samym pracownikiem obsługi bezpośredniej, jak recepcjonista, konsjerż czy kelner.

 

 

Tu nie ma klasycznej recepcji. W momencie przyjazdu spotkałem hostessę ubraną w czarny dres i czapkę z daszkiem, która zaprosiła do stanowiska z tabletem, gdzie dokonałem samodzielnie rejestracji. Na koniec wskazała windy. Mogłem także zameldować się online przez aplikację i otworzyć drzwi pokoju swoim smartfonem. Aplikacja służy też jako informator o wydarzeniach w hotelu i przewodnik turystyczny po dzielnicy. Hotel komunikuje się z gośćmi poprzez wiadomości tekstowe.

Interakcja z hostem była ograniczona do minimum. Poza standardowym „how are you doing?” nie było pogawędki, zaproszenia do baru czy restauracji.

 

 

 

 

W ogóle obsługa była dość „uboga”. Manager operacyjny przesiadywał wśród gości na sofie, z nogami na pufie i laptopem. I spoko, dlaczego nie. Jednak nie zauważyłem, aby wchodził w interakcję z gośćmi. Choć lobby ma swój własny bar, barman nie wychodził do gości, nie proponował napojów. Trzeba było się samemu pofatygować. Z kolei kelnerzy to byli uprzejmi ale raczej podawacze, którzy co do zasady powinni być komunikatywni, interaktywni. W restauracji i barze ograniczali się do przyjęcia zamówienia, bez przedstawienia swoich propozycji. W momencie wyjazdu recepcjonista jedynie wydał bagaż z przechowalni. Taki amerykański minimalistyczny styl obsługi. Wybierając ten hotel nie miałem wygórowanych oczekiwań względem obsługi, jednak czułem niedosyt.

 


butik hotelowy PUBLIC Trade z akcesoriami modowymi i podróżniczymi 

 

Bez względu na plany pobytu w Nowym Jorku, warto skorzystać z oferty kulinarnej i barowej hotelu. PUBLIC Hotel to cztery bary, jedna restauracja i bistro z piekarnią.

Restauracja Popular niczym miejska dżungla oferuje dania inspirowane kuchnią peruwiańską autorstwa uznanego szefa kuchni Diego Muñoza. Posmakujemy różnorodne ceviche, ryby i steki oraz peruwiańskie brandy Pisco. Całość oferty kulinarnej hotelu nadzoruje John Fraser, który ma na koncie gwiazdkę Michelin.

 

Czytaj więcej…

Recenzja hotelu The Beekman w Nowym Jorku

Recenzja hotelu The Whitby w Nowym Jorku

Recenzja hotelu TWA JFK Airport w Nowym Jorku

 

 

Śniadania można skomponować samemu w bistro Louis, gdzie wypiekają własne wyroby. Są bajgle z wędzonym łososiem, tosty z awokado, muffiny z serem i jakiem, drożdżówki z malinami i migdałowe croissanty. Podają tylko w formie na wynos. Można zjeść przy stolikach lub w pidżamie zabrać do pokoju.

 

Energetyczna atmosfera, o którą dbają Dj’e z całego świata oraz spektakularne panoramiczne widoki na Manhattan, zwłaszcza o zachodzie słońca i po zmroku, to zdecydowanie The Roof z otwartym tarasem na 17. piętrze.

Public Arts i House of X to podziemna kondygnacja budynku, w której odbywają się pokazy, wieczory klubowe oraz całonocne imprezy nawiązujące klimatem do Studia 54.

 

 

Jednak moim ulubionym miejscem był bar Chrystie, a to za sprawą wyrafinowanego stylu, eleganckich uniformów personelu i obsługi. Serdeczne powitanie i pożegnanie, dostrzeżenie gościa, kurtuazyjna rozmowa, zainteresowanie gościem przy stole, ale bez narzucania się. Intymność baru wykreowana została przez teatralne wręcz wnętrza, mięsiste tkaniny, minimalne oświetlenie, mieniące się w blasku światła kryształy żyrandoli i kandelabrów. Gwar rozmów, pomysłowe koktajle, energiczna muzyka Dj’a, seksowni ludzie.

 

 

Pobyt w PUBLIC Hotel New York to doświadczenie warte powtórzenia.

 

Trochę liczb:
pokój – od 260 USD z podatkami w niskim sezonie
danie główne miecznik – 21 USD
ziemniaki do dania głównego – 13 USD
kieliszek szampana Gaston Chiquet Brut  – 20 USD
ostrygi – 3 USD za sztukę

Komentarze

komentarzy

Post a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazine made for you.

Featured:

No posts were found for provided query parameters.

Elsewhere: