Nayara Tented Camp w Kostaryce – recenzja

reklama

Po kilku dniach zwiedzania i doświadczania kostarykańskiej przyrody, przyszedł czas na całkowity chillout i powitanie nowego roku w istnym sanktuarium stworzonym przez człowieka w zgodzie z naturą, w którym schronienie znajdują leniwce, tukany i ostronosy, a goście mogą celebrować życie i oczyścić umysł. Na wzgórzu, pośród gęstej roślinności lasów deszczowych, w pobliżu parku narodowego Arenal, został wzniesiony w 2019 roku Nayara Tended Camp, jeden z wiodących eko-resortów w Ameryce Środkowej. Tu nie potrzeba szumnych haseł o luksusie w komunikacji marketingowej. Od początku do końca wiesz, że masz z nim do czynienia. I jest on autentyczny, bez marmurów i kryształowych żyrandoli.

 

 

Czytaj więcej…
Kostaryka – gdzie słońce wschodzi nad Atlantykiem, a zachodzi nad Pacyfikiem 

 

Po przekroczeniu bramy wjazdowej, w której powitał nas imiennie uśmiechnięty ochroniarz, oczywiście zwrotem ‘pura vida’, dojechaliśmy do tzw. namiotu powitalnego, czyli recepcji. Tam na podjeździe czekał już recepcjonista Michael i portier Alex, który zajął się autem i bagażami.
Cały proces rejestracyjny odbywał się na siedzącą na wygodnych sofach. Hostessa podała w międzyczasie wilgotne ręczniczki o zapachu wanilii oraz kokos z dodatkiem rumu na orzeźwienie po podróży. Podszedł do nas na powitanie nawet kierownik resortu. Personel nawiązał kurtuazyjną pogawędkę, dzięki czemu nie czułem się jak klient dokonujący transakcji, a jak gość w domu u dobrych znajomych. Miłym akcentem było przedstawienie przez Michaela dwóch recepcjonistek, które przejmowały popołudniową zmianę.

 

 

W resorcie przyjmowani są jedynie gości, którzy są w pełni zaszczepieni, dlatego poza zmierzeniem temperatury zostały zweryfikowane paszporty covidowe.

Ponieważ „pokój” nie był jeszcze gotowy, zaproponowano, abyśmy udali się na lunch i pozostali w kontakcie przez whatsappa. Melexem podwiózł nas portier Alex, młody chłopak, który pochodzi z pobliskiej miejscowości La Fortuna. Powiedział, że lubi swoje życie i miejsce, w którym pracuje i póki co nie zamierza się nigdzie wyprowadzać. Po drodze opowiedział o atrakcjach w resorcie.

W restauracji Mis Amores kelnerka powitała w wejściu i przedstawiła się z imienia. Kiedy wspomniałem, że czekamy na pokój, po skończonym posiłku sama skontaktowała się z recepcją. Jakie było miłe zaskoczenie, że portier już czekał pod restauracją w melexie. W sumie, to czy powinienem być zaskoczony taką obsługą w prawdziwie luksusowym resorcie?

 

 

Zajechaliśmy do recepcji po recepcjonistkę Camillę, a następnie udaliśmy się do namiotu. Bagaże już czekały na miejscu, a Camilla zrobiła krótkie oprowadzenie i wskazała główne udogodnienia. Na koniec zaproponowała bezpłatną usługę prania. Na powitanie otrzymaliśmy półmisek owoców i liścik powitalny.

Nayara Tented Camp to 21 namiotów inspirowanych afrykańskimi lodge’ami, które są efektownymi apartamentami na wysokości pokrytymi płótnem. Do namiotów prowadzą pomosty wychodzące z alejek pośród gęstej roślinności. Na blisko 160 mkw znajduje się nie łazienka, a pokój kąpielowy z garderobą, wolnostojącą pośrodku wanną, prysznicem wewnętrznym i drugim pod gołym niebem. Z sypialni z dużym łożem z baldachimem i moskitierą, wyjście prowadzi na rozległy taras z małym basenem z podgrzewaną wodą (tzw. plunge pool) oraz widokiem na główną atrakcję regionu, czyli wulkan Arenal. Wulkan jest jednak kapryśny, nie tylko dlatego, że potrafi niespodziewanie wybuchnąć, jak to miało ostatnio miejsce w 1968 roku, ale również rzadko wyłania się w całej okazałości zza chmur.

 

 

Minibar, stylizowany na kufer podróżniczy, zawierał bezpłatne napoje (z wyjątkiem alkoholi), ekspres do kawy i aluminiowe bidony na wodę, które można było zabrać ze sobą. Woda pitna zamiast w butelkach, podawana była w karafkach.

Namiot został tak zaprojektowany, żeby gość nie chciał go opuszczać. Można poczytać książkę na leżaku lub uciąć sobie drzemkę w hamaku na tarasie. Jeśli zgłodniałeś, posiłek można zjeść wygodnie przy stole. Prywatność zapewniają gęsto rozłożone wokół namiotów liście palm, bananowców, cekropii, kauczukowców, paproci czy strelicji. Chciałem się tą prywatnością cieszyć jak najdłużej.

 

pokój przygotowany do snu (turndown)

 

Przyznam, że przespałem sylwestrową północ. Jednak zbudziłem się przy otwartym oknie tarasowym w sam raz na pierwszy w nowym roku wschód słońca, w akompaniamencie tangarek zielonogłowych, trogonów, tapirangi, piłodziobów, strzyżyków, zięb żółtogłowych i wróbli.

W takich okolicznościach trudno sobie odmówić śniadania na tarasie. Należy jednak uważać na nieproszonych gości, jak ten sympatyczny ostronos, który zszedł z drzewa i widać nie po raz pierwszy zasiadł do stołu. Zjadł ryż z fasolą i arbuza, truskawki zostawił i już był gotowy sobie pójść, ale się zawrócił jeszcze po czekoladowego muffina.

Kelner z room serwisu odbierając naczynia powiedział, że ostatnio rodzina ostronosów z małymi futrzakami przyszła w nocy do namiotu recepcyjnego z nadzieją na jakiś smakołyk. Na moją uwagę, że widoki tu są niesamowite, odpowiedział, że ma takie widoki codziennie jak wstaje rano.

 

 

Nayara Tended Camp, który jest zrzeszony w The Leading Hotels of the World, sąsiaduje z położonymi niżej siostrzanymi resortami Nayara Gardens i Nayara Springs, które są z kolei częścią prestiżowego zrzeszenia Relais & Chateaux. Choć każdy resort ma swój wydzielony teren, goście mogą się przemieszczać między wszystkimi trzema, korzystając z basenów, barów i restauracji. Łącznie oferują 87 jednostek mieszkalnych, a o komfort pobytu gości i utrzymanie całego kurortu dba zespół 300 pracowników.

Marka Nayara angażuje się w ochronę przyrody i realizuje program zrównoważonego rozwoju. W ostatnim czasie nasadzono 300 drzew z gatunku cekropii, które stanowią dla leniwców główne źródło pożywienia. Docelowo liczba nasadzeń ma wzrosnąć do 1000. Różnorodność roślin zachwyca, zwłaszcza tak wiele odmian helikonii i storczyków. Nad całym zielonym terenem o powierzchni 25 hektarów opiekę sprawuje grupa 15 ogrodników.

 

 

W obszarze namiotów goście mogą korzystać z tzw. gorących źródeł, czyli sadzawek z podgrzewaną wodą, rozmieszczonych pod baldachimami ze strelicji.

Prawdziwą perełką jest Spa, które oferuje gamę zabiegów rozpieszczających zarówno ciało, jak i umysł. Wykonywane są przy użyciu lokalnie uprawianej ekologicznej kawy, czekolady i błota wulkanicznego. Pawilony zabiegowe nie mają okien i otoczone są zewsząd lasem deszczowym, co zapewnia naturalną ścieżkę dźwiękową i stymuluje wszystkie zmysły.
Terapeuta Gregory odebrał mnie z lounge’u przy recepcji, przedstawił się z imienia i nawiązał krótką, kurtuazyjną rozmowę. Zaprezentował do wyboru oleje zapachowe do wykonania masażu szwedzkiego. W trakcie masażu pytał, czy czuję się komfortowo. Po obróceniu na plecy położył kompres na oczy, a po zakończonym zabiegu nałożył mi na stopy podgrzane kapcie, szlafrok ułożył na łóżku, żebym miał go pod ręką. Poczekał przed pawilonem i odprowadził ponownie do lounge’u, gdzie zaproponował herbatę.

 

 

Czytaj więcej…
Na czym polega ekskluzywne doświadczenie Spa

 

Strefa Spa jest całkowicie przeznaczona dla osób dorosłych. W jej obszarze znajduje się basen, jeden z trzech w całym kurorcie. Leżąc na leżaku dłuższą chwilę, kelner przyniósł mi szklankę wody, mimo, że nie zamawiałem.

 

 

Połączone resorty oferują trzy bary, winiarnię i aż pięć restauracji, które różnią się charakterem i doświadczeniami kulinarnymi. Przy dłuższych pobytach na pewno nie można się znudzić jedzeniem. Skosztujemy kuchni lokalnej, meksykańskiej, peruwiańskiej, azjatyckiej, a także europejskiej, w tym pizzę z pieca opalanego drewnem.

 

 

Poza lunchem w Mis Amores (powyżej), skorzystałem jeszcze z kameralnej Amor Loco (poniżej) typu fine-dining, przeznaczonej tylko dla dorosłych, gdzie każdego wieczoru goście mogą posłuchać muzyki na żywo. Spróbowałem ceviche z merlina, pieczonego okonia morskiego, a na deser wulkan czekolady, czyli klasyczny fondant. Sommelier San Jose dopasuje wino do każdego dania. Na początek otrzymałem tapenadę z czarnych oliwek, a na koniec tradycyjnie petit four.

 

 

Po dwóch dniach pobytu przyszedł czas na pożegnanie, choć z wielkim żalem.
Portier, który przyjechał odebrać bagaże, zwrócił uwagę by nie zapomnieć o paszportach i ładowarkach do telefonów. Sam jeszcze obszedł namiot, aby sprawdzić, czy wszystko zabrałem. W drodze do recepcji zapytał jak minął pobyt i jakie mamy dalsze plany podróży. Po dopełnieniu formalności wyjazdowych, recepcjonistka wyszła z nami na podjazd, gdzie czekało już podstawione auto z bagażami w bagażniku. Oboje z portierem podziękowali za wizytę, życzyli bezpiecznej podróży i pomachali na pożegnanie.

Kończąc.
Zwróciłem jeszcze uwagę na sposób komunikacji personelu z gośćmi. Dosłownie każda osoba, z którą wszedłem w interakcję, czy to był recepcjonista, portier, pani pokojowa, terapeuta spa, kelnerka, ochroniarz, ogrodnik; na moje słowo ‘thank you‘ (dziękuję) odpowiadała ‘my pleasure’ (cała przyjemność po mojej stronie). To pokazuje z jakimi standardami gościnności miałem do czynienia.

 

 

Trochę liczb:
nocleg ze śniadaniem – od 900 USD
masaż szwedzki 70 min – 170 USD
sałatka z arbuza i serem burrata – 12 USD
tatar z merlina – 17 USD
danie główne okoń morski – 36 USD

 

uwaga: zdjęcie tytułowe pochodzi ze strony Nayara Tented Camp i pokazuje jak panoramiczny widok ma część namiotów

__________________________________

Blog Enjoyyourstay.pl poświęcony jest moim dwóm pasjom – hotelarstwu i podróżom. Zależy mi, aby dostarczać Czytelnikom wartościowe treści. Jeśli moje publikacje inspirują Was i dzięki nim dowiadujecie się czegoś nowego, będzie mi bardzo miło, jeśli postawicie mi kawę. Praca nad blogiem wymaga wielu godzin pracy, także w nocy, więc kawa zawsze się przyda i da energię do dalszego tworzenia 🙂 Dziękuję, że jesteście!

P.S. tak naprawdę, to piję herbatę 🙂

Komentarze

komentarzy

Post a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazine made for you.

Featured:

No posts were found for provided query parameters.

Elsewhere: