Hotel Verte Autograph Collection w Warszawie – recenzja

reklama

Warszawa zwyciężyła w tegorocznej edycji prestiżowego konkursu European Best Destination. Zgarnęła ponad 140 tys. głosów internautów z przeszło 130 krajów. Poza tytułem topowej destynacji, nasza stolica otrzymała także wyróżnienie w kategoriach Best Cultural Destination, Best Destination for Food Lover, Safest Destinations in Europe oraz Best Destinations for a city break.

Właśnie w Warszawie, w grudniu zeszłego roku, zadebiutowała w Polsce marka Autograph Collection z sieci Marriott International, pod którą został otwarty pięciogwiazdkowy Hotel Verte.
Jest to tzw. miękka marka (soft brand) skupiająca niezależne obiekty klasy premium, które kreują swój własny charakter inspirowany historią, kulturą i sztuką. Do istniejącej od 2010 roku marki przynależą obecnie 244 hotele, a kolejnych 100 projektów na świecie jest w przygotowaniu, w tym krakowski Stradom House, którego otwarcie zaplanowano na kwiecień tego roku. Hotele działające pod miękkimi markami zyskują program lojalnościowy dla swoich gości, widoczność na stronie internetowej danej sieci z silnikiem rezerwacyjnym oraz wsparcie marketingowe i know-how danej sieci.

 

Premium czy luksus

Byłem kilkakrotnie pytany, jaka jest różnica między hotelem klasy premium, a klasy luksusowej.
Otóż hotele klasy premium, to obiekty odpowiadające kategorii czterech i pięciu gwiazdek, spełniające standardowe wymagania w zakresie świadczonych usług i wyposażenia. Podczas gdy hotele prawdziwie luksusowe wykraczają poza powszechnie przyjęty standard, zwłaszcza w obszarze obsługi. Kategoria pięciogwiazdkowa nie oznacza automatycznie, że dany hotel jest luksusowym. Warto także wiedzieć, że same sieci hotelowe rozgraniczają pojęcia premium od luksusu, właśnie po to, by zróżnicować swoje marki. Hotele działające pod markami luksusowymi muszą być zarządzane przez samą sieć, aby mieć pełną kontrolę nad stroną operacyjną obiektu, natomiast hotele marek premium mogą być zarządzane samodzielnie przez inwestora na zasadzie umowy franczyzowej i tak też jest w przypadku hotelu Verte.

Choć Hotel Verte Autograph Collection już na etapie budowy został okrzyknięty przez media oraz niektórych przedstawicieli branży kolejnym luksusowym hotelem w Warszawie, porównywanym wręcz do hotelu Raffles Europejski (recenzja TUTAJ), to sam inwestor nigdy tego tak nie komunikował i jak widać po realizacji projektu, nie było takich założeń. Z moich rozmów z dyrekcją hotelu wiem, że nadal unikają określeń „luksusowy hotel”, podtrzymując, że są pięciogwiazdkowym hotelem klasy premium. I ja to doceniam. To żadna ujma. Porównania wynikają z tego, że oba hotele mają taką samą kategorię gwiazdkową, pałacową architekturę, podobną liczbę pokoi, położone są przy Trakcie Królewskim. Jednak są to różne produkty.
Do tej pory gościłem w trzech hotelach marki Autograph Collection – w Chicago, w Nicei oraz Barcelonie (recenzja TUTAJ) – i mój pobyt w Verte w lutym porównałbym do tego ostatniego.

Możecie zapytać, dlaczego jestem taki pryncypialny w tym temacie, jakie to ma tak naprawdę znaczenie. Otóż zależy mi na merytorycznej dyskusji, na budowaniu świadomości hotelarzy i gości, na profesjonalizacji tego segmentu rynku usług w Polsce.

 

 

Swobodne piękno

Motto marki Autograph Collection brzmi Exactly Like Nothing Else. Hotel Verte okazał się do niego doskonale pasować. Jego siedzibą jest kompleks połączonych pałaców Branickich i Szaniawskich, położonych kilka kroków od Placu Zamkowego, których historia sięga 18. wieku. Zniszczone w czasie drugiej wojny światowej, odbudowane w latach 50., na przestrzeni lat mieściły się w nich ministerstwa i biura instytucji samorządowych.

Mało jest staromiejskich budynków tak rozpoznawalnych i majestatycznych. Oba pałace są wpisane do rejestru zabytków województwa mazowieckiego, dlatego ich przebudowa na nowe funkcje wiązała się z nie lada wyzwaniem, kontrowersjami i pod rygorystycznym okiem konserwatorów. Inwestor, firma Budizol, która posiada takie hotele, jak Indigo w Warszawie, Holiday Inn w Bydgoszczy, Rosevia Resort k/Jastrzębiej Góry, o pierwsze zalecenia konserwatorskie wystąpił w październiku 2013 roku. Ostateczna decyzja, na podstawie której mógł uzyskać pozwolenie na budowę, została przyznana po ponad trzech latach.

 

 

Podczas modernizacji zachowano wszystkie autentyczne elementy, w tym zdobienia, balustrady, elementy kamienne. Odrestaurowano ponad 90 rzeźb na dachu. Budowniczy posiłkowali się m.in. obrazami autorstwa Bernarda Bellotta zwanego Canalettem, weneckiego malarza, który zasłynął z wykonania około 30 panoram barokowej Warszawy. Związana z tym jest pewna anegdota. Mianowicie, na attyce od strony ulicy Miodowej znajduje się rzeźba małpy. Jak ona się tam znalazła i dlaczego akurat małpy? Otóż Canaletto namalował ją na obrazie przedstawiającym pałac Branickich. Wieść niesie, że była to swego rodzaju zemsta za nieuregulowany przez Branickich rachunek. Zainspirowani małpim figlem Canaletta, projektanci uwzględnili nie tylko rzeźbę, ale i detale z wizerunkiem małpy we wnętrzach hotelu.

Hotel Verte Autograph Collection to mury z historią i wnętrza z wyobraźnią, jak można przeczytać na stronie hotelu, gdzie zgrabnie połączono przeszłość i teraźniejszość. Ten mix według Verte ma nawet swoją nazwę – swobodne piękno. To estetyczna uczta dla oka oraz dbałość o detale… oświetlone bardzo dużą ilością lamp.

 

Przyjazd

Do hotelu przyjechałem samochodem kategorii Black zamówionym w popularnej aplikacji. Podjechał Mercedes z profesjonalnym kierowcą, elegancko ubranym, który na podjeździe pod domem otworzył mi drzwi, w trakcie jazdy zapytał, czy odpowiada mi temperatura oraz stacja radiowa. ŁAŁ.
Już mniej efektowne było zachowanie hotelowego ochroniarza po przejechaniu reprezentacyjnej bramy od strony ulicy Podwale, który bez przywitania się, na pytanie kierowcy, gdzie ma jechać by wysadzić gości, odpowiedział – Najlepiej do recepcji. Sam nie wiedziałem, w którym budynku jest recepcja. Jeśli pięciogwiazdkowy hotel stawia pracownika obsługi, nawet jeśli jest to osoba z firmy zewnętrznej, powinien zostać zapoznany z podstawowymi standardami – przywitać się (Dzień dobry, witam w hotelu Verte), właściwie pokierować i życzyć przyjemnego pobytu – tylko i aż tyle.

 

 

Recepcja znajduje się w budynku pałacu Szaniawskich, czyli w prawo za bramą. Do zbliżającego się na podjazd auta wyszedł z parasolem portier, bo akurat padało. Z uśmiechem się przywitał i zaprosił do recepcji, sam zajął się bagażem.
W holu recepcyjnym, a potem również w trakcie pobytu, spotkałem znajome twarze osób, które pracowały w warszawskich hotelach Raffles, Bristol, Sofitel, Le Regina. I tak naprzeciw wyszedł mi Krzysztof, doświadczony konsjerż z odznaką Les Clefs d’Or w klapie marynarki, czyli słynnych Złotych Kluczach, który nawiązał kurtuazyjną rozmowę na powitanie. Słyszałem, że w pierwotnym założeniu nie było przewidziane stanowisko Concierge, ale bardzo dobrze, że ostatecznie stało się inaczej. Takie miejsce wymaga konsjerża.
Z kolei formalnościami rejestracyjnymi zajął się Kamil, który uczestniczył kiedyś w moim szkoleniu i do którego nawiązał w rozmowie. O wszystkim pamiętał, także o moim ulubionym pytaniu – Czy w czymś jeszcze mógłbym pomóc? Cieszy mnie, gdy widzę młodych pasjonatów, którzy mają miejsce i warunki do realizowania siebie i dalszego rozwoju.

 

 

Do pokoju odprowadził Krzysztof. Zaczął opowiadać o historii miejsca i tłumaczyć skąd wzięła się nazwa hotelu. Otóż verte w języku francuskim oznacza „zielony”, co jest nawiązaniem do zielonych dziedzińców przed pałacami (naturalnie zimą ta zieleń jest mniej widoczna) oraz zieleni we wnętrzach. Ale jest też i drugie znaczenie. Verte w języku łacińskim znaczy „odwróć”, słowo umieszczane na końcu stronicy księgi, wskazujące znajdowanie się dalszego ciągu tekstu na odwrocie, co nawiązuje do historii miejsca i kolejnego jej rozdziału jakim było otwarcie hotelu.

W pokoju wskazał jak działa sterownik klimatyzacji, gdzie znajduje się sejf oraz wspomniał o ekspresie do kawy i minibarku. Na koniec zaproponował spacer po obiekcie w wolnej chwili, na co przystałem z wielką chęcią.
Po kilku minutach zjawił się ten sam portier. Zapytał, gdzie chciałbym, aby rozstawić bagażnik i życzył miłego pobytu. Muszę podkreślić, że ten portier (niestety nie pamiętam imienia) zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Często portierzy są sprowadzani jedynie do roli „słupów” w lobby, zanoszenia bagaży i przesyłek. Portier, co podkreślałem wielokrotnie w moich recenzjach, pełni istotną rolę w recepcji, jest odpowiedzialny za pierwsze i ostatnie wrażenie, jego praca polega na wsparciu recepcjonisty w obsłudze gości, zajęciu się nimi, gdy muszą poczekać.

 

 

Dodam, że dwa dni przed przyjazdem otrzymałem maila z hotelu od Pauliny, pełniącej funkcję managerki Front of The House, odpowiedzialnej za dział Recepcji. Zostałem zapytany o szczegóły przyjazdu – cel wizyty (specjalna okazja), planowana godzina, czy przyjazd własnym autem (hotel dysponuje kilkoma miejscami w garażu podziemnym), a może potrzebuję transportu. Padła także propozycja rezerwacji stolika w restauracji KUK oraz odpłatnego upgrade’u do Apartamentu Verte (odpowiednik Apartamentu Prezydenckiego).

Już słyszę głosy – Acha, czyli to ustawka, byli przygotowani na jego przyjazd!
Na tym właśnie powinna polegać obsługa w pięciogwiazdkowym hotelu, czy to premium czy tym bardziej luksusowym, że recepcja przegląda raport przyjazdowy gości, potrafi wyłapać nazwiska, a nawet googluje nazwiska osób, które przyjeżdżają po raz pierwszy i nie mają historii pobytu w systemie komputerowym, zwłaszcza jeśli gość zrobił rezerwację na droższe kategorie pokoi. Następnie stara się zebrać dodatkowe informacje przed przyjazdem. O tym także już wielokrotnie pisałem na blogu i w postach w mediach społecznościowych. Doświadczenie zawodowe osób, które tam pracują mówi mi, że jest to ich codzienną praktyką i nikt specjalnie nie wypatruje z lornetką, czy do hotelu zbliża się inspektor hotelowy.

 

 

Hotel Verte Autograph Collection posiada 94 pokoje, choć ze względu na rozmiary obiektu nie nazwałbym go butikowym. Siedem kategorii pokoi o powierzchni od 19 mkw (taki jest wymóg dla 5* hoteli, ale pokoje w hotelach luksusowych mają dużo większy metraż), w tym Apartament Verte o powierzchni ponad 90 mkw.

Sporym wyzwaniem dla inwestora była kwestia doświetlenia poddasza, gdzie znajdują się pokoje. Okna dachowe nie wchodziły w grę. Zastosowano rozwiązanie, którego realizacji nie chciały się podjąć firmy trzecie, dlatego wykonał je sam inwestor. Chodzi o specjalnie opracowane lamele przesłaniające nowo powstałe przeszklenia w dachu. Zanim zaakceptował je konserwator zabytków, powstało w sumie 11 modeli takich żaluzji w skali 1:1. Trudność polegała na tym, żeby idealnie odwzorowywały kolor i kształt dachówek oraz kąt nachylenia połaci. Dzięki nim goście zyskali spektakularne widoki z okien, z jednej strony na Starówkę, z drugiej na Trasę W-Z z pomnikiem Nike i wieżowcami warszawskiego city.

 

pokój na poddaszu

 

Pokój

Zarezerwowałem pokój typu Junior Suite (Storico), bo przeglądając zdjęcia od razu wpadł mi w oko detal, jakim jest czarna tapeta za łóżkiem z lustrzanym odbiciem postaci Izabelli z Poniatowskich Branickiej, pierwszej właścicielki pałacu. Jednak pokój, który ostatecznie otrzymałem był wyższej kategorii – Storico Suite nr 102. To prawdziwy bestseller, o wiele przestronniejszy (ponad 50 mkw), z wysokimi stropami, położony na pierwszym piętrze tuż nad wejściem do Pałacu Szaniawskich, z zacisznym widokiem na dziedziniec z fontanną. Także miał hrabinę Branicką na ścianie.

 

 

Zdobne reliefy i sztukaterie, specjalnie zaprojektowane dla hotelu obrazy, meble z lustrzanymi frontami i designerskie lampy. Skoro o lampach mowa. Szczególnie te nad łóżkiem wywołały wrzawę pod moim postem na Facebooku (LINK). Pająki, straszne pająki! To zauważyli niektórzy komentujący. Kwestia wyobraźni. Ja takiego skojarzenia wcale nie miałem będąc w pokoju. Nie każdemu jednak przypadnie do gustu. Jak ze sztuką. I dobrze, skoro jest dyskusja wokół. Ja miałem inne skojarzenie – podwodny świat – lampy z łańcuszkami niczym meduzy, obrazy z motywami morskimi (Posejdon, syrena, rafa koralowa, ośmiornica, kałamarnica, rozgwiazda, konik morski), nawet odniosłem wrażenie, że i na dywanie widzę stworzenia morskie.

 

 

Czekoladowym arcydziełem wprost z hotelowej cukierni była wstawka powitalna w postaci ananasa z pralinami w środku. Dlaczego akurat ananas? Ponieważ owoc ten został sprowadzony do Warszawy przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, brata Izabeli Branickiej, która chętnie serwowała go swoim gościom podczas coniedzielnych rautów.

 

 

W hotelach sieci Marriott można być pewnym, że łóżka będą szerokie i wygodne. Duży telewizor z systemem telewizyjnym sieci Marriott umożliwiał sparowanie ze smartfonem, plus za możliwość obrócenia go na metalowym ramieniu, jednak nie był automatycznie włączony na ekranie powitalnym z muzyką. Zasłony z opcją automatycznego zasuwania i rozsuwania, choć brakowało blendy nad szyną, która by całkowicie wyciemniła pokój, zwłaszcza, że okna wychodzą na stronę wschodnią. Poza podłużnym biurkiem był także stół z fotelami oraz sofa. Minibarek całkiem dobrze wyposażony jak na hotel premium, szkło różnego rodzaju, zestaw do parzenia herbaty i ekspres do kawy marki Nespresso. W szafie zestaw do prasowania, kapcie dobrej jakości, niestety szlafroki nieco gorszej i w dodatku w rozdartych workach foliowych. Rozumiem, że po wybuchu pandemii wszystko się pakowało do jednorazowych worków, ale czas z tym skończyć z powodów ekologiczny i estetycznych.

 


widok z okna apartamentu

 

Ciekawie została rozwiązana kwestia łazienki. To otwarta przestrzeń z wydzielonym pomieszczeniem toalety i kabiną prysznicową. Podgrzewana podłoga zawsze na plus, podobnie jak lustro z ramą świetlną. Kosmetyki znakomitej francuskiej marki Diptyque. Na ścianach i podłodze jest spiek, nie mylić z marmurem. Niestety kontuar wokół umywalki niewielki, w dodatku zagracony przez liczne akcesoria kosmetyczne, które lepiej by było schować w ładnym pudełku na półce pod umywalką. Brak nocnego oświetlenia przypodłogowego. Brak wanny w takim apartamencie jest sporym niedopatrzeniem projektowym, zwłaszcza, że miejsce jest. Wanna mogła mieć funkcję prysznica deszczowego. W ogóle po wyposażeniu i wykończeniu łazienek w całym hotelu widać, że projekt nie został dobrze przemyślany, a metraż właściwie zagospodarowany. Gdybyśmy mówili o hotelach luksusowych, to standardem jest, że w każdym pokoju jest obszerny kontuar, wanna i osobny prysznic, a także bidet lub toaleta z funkcją bidetu. W dodatku w kabinach prysznicowych montuje się kamienne ławeczki, dzięki którym goście mogą sobie zrobić saunę parową.

 

 

Projektanci bardzo mocno skupili się na stronie estetycznej wnętrz i detalach w wystroju, co oczywiście jest ważne, ale zabrakło, co jest niestety częstym błędem, poświecenia należytej uwagi detalom wpływającym na komfort użytkowania.

Przygotowanie pokoju do snu (turndown service), według informacji jaką otrzymałem w recepcji, odbywa się jedynie na życzenie gościa. W hotelu premium to przejdzie, w luksusowym hotelu pokoje są serwisowane dwa razy dziennie.

 

RESTAURACJA

Od początku założeniem inwestora było stworzenie obiektu, który będzie przestrzenią do spotkań towarzyskich, na którego teren mogą swobodnie zaglądać mieszkańcy Warszawy i osoby niebędące formalnie gośćmi. Konsjerże chętnie oprowadzają po hotelu i opowiadają ciekawostki. Latem zazieleniony główny dziedziniec przed Pałacem Branickich będzie pełnił funkcję ogródka gastronomicznego. Przede wszystkim restauracja KUK jest miejscem, które nie ma się kojarzyć z pięciogwiazdkowym hotelem i fine-diningiem, a raczej casual-diningiem. Restauracja została otwarta ponad miesiąc przed otwarciem hotelu i od razu zaczęła cieszyć się sporym zainteresowaniem.

 

 

Szef kuchni Maciej Majewski realizuje w niej swoje zamiłowanie do Japonii. Koncepcję restauracji określa popularnym w świecie gastronomicznym zwrotem haute cuisine, czyli połączenie dań kuchni regionalnej oraz potraw będących mieszanką smaków i stylów różnych kuchni. Co je łączy, to pieczołowite przyrządzanie potraw z najlepszych składników. I takie też było moje wrażenie.

Zamówiłem pięciodaniowe menu degustacyjne. Na stół wjechało:

  • na początek pieczywo i masło wyrabiane na miejscu,
  • tuńczyk podgrzany na japońskim grillu, z karmelowym winegretem i piklowanym ogórkiem,
  • chlebowiec,
  • dorsz z kawiorem z troci, selerem, oliwą,
  • wieprzowina, z ciastem bric z szarpaną wieprzowiną, piklowaną gorczycą,
  • a na deser warszawski klasyk W-Z’tka.

 

 

Sala w sobotni wieczór była pełna gości. Panowała przyjemna atmosfera. Stolik obsługiwała Joanna, managerka sali, także serwis był bezbłędny. Zauważyłem jednak, że kelnerzy obsługujący pobliskie stoły nie wchodzili w interakcję z gośćmi. Po prostu przyjmowali zamówienie, stawiali danie na stole i znikali. W takich miejscach obsługa kelnerska powinna być atencyjna, komunikatywna, sama inicjować rozmowę z gośćmi, naturalnie dopasowując się do nastroju gościa i sytuacji. Zabrakło mi odprowadzenia do wyjścia po skończonej kolacji.

 

BAR

W holu wejściowym w pałacu Branickich znajduje się hotelowy bar. Jest to po prostu ciąg komunikacyjny między restauracją KUK i restauracją śniadaniową a recepcją, w którym ustawiono kilka sof, foteli i wysokich stolików restauracyjnych. Nie ma tu wysublimowanego klimatu barowego, którego można doświadczyć na przykład w barze Lane’s w hotelu Bristol (recenzja TUTAJ). Może dlatego wieczorem praktycznie nie było w nim gości.

 

 

Za to można spróbować autorskich koktajli, np. Verte (wódka, sok z marakui, biała czekolada, sok z cytryny) lub Old Town (wódka ziołowa Krzeska, vermouth Carpano Bianco, ananas). W karcie znajdziemy whisky szkockich marek The Macallan i Glenfiddich, japońską Nikkę i Kamiki, czy amerykańską Blanton’s; klasyczne koniaki marki Remy Martin i Hennessy; nalewki szlacheckie; polskie wódki rzemieślnicze; wina europejskie, argentyńskie i nowozelandzkie.

 

 

Poznałem profesjonalnego barmana Daniela, młodego chłopaka, który mimo niedługiego stażu pracy, ma sporą wiedzę o alkoholach i hotelu oraz potrafi nawiązać relacje z gośćmi.
Szkoda tylko, że uniformy personelu gastronomii nie prezentowały się dobrze. Jedynie personel recepcji wyglądał jak na pięciogwiazdkowy hotel przystało. Mam nadzieję, że to się poprawi i design ubioru służbowego będzie tak samo atrakcyjny, jak design wnętrz hotelu.
Ponadto, kelnerzy z restauracji powinni pamiętać, by pozdrawiać i nawiązywać kontakt wzrokowy z gośćmi napotkanymi w barze.

 


toaleta publiczna

Śniadanie

Śniadania serwowane są w nowoczesnym, przeszklonym pawilonie z oryginalnie zaprojektowanym sufitem. Na niedużym bufecie pośrodku sali, udekorowanym kwiatami, wystawione są świeże owoce i warzywa; sery i miody od regionalnych dostawców; wyrabiane na miejscu wędliny, pikle i konfitury; orzechy, musli; kokilki z musami i jogurtem. Ponadto goście mogą wybrać jeden z trzech zestawów śniadaniowych, w tym opcję wegańską, lub pojedyncze dania z karty, np. bajgiel z awokado, łososiem i jajkiem sadzonym; muffin z boczkiem i pomidorem; kaszankę z jabłkowym chutney i karmelizowaną cebulą. Jak deklaruje hotel, jaja pochodzą od kur z wolnego wybiegu.

 

 

Zdecydowałem się na zestaw Śniadanie Verte z serem pigwówką, piersią z kaczki, wędzoną rybą, jajem mimosa z kawiorem z troci, konfiturą, kleikiem z kaszy perłowej oraz jajkiem „Branicki Style” na placku ziemniaczanym. Do zestawu podawany był świeżo wyciskany sok pomarańczowy. Całość prezentowała się bardzo apetycznie i tak też smakowało. Nie mogę pominąć estetyki nakrycia stołu. Muszę powiedzieć, że to było jedne z lepszych śniadań hotelowych jakie jadłem.

 

 

Obsługująca kelnerka była uprzejma, stale doglądała stół. Obłożenie hotelu nie było wysokie, więc personel miał komfort pracy i mógł poświęcać gościom należytą uwagę.

Pawilon dysponuje podziemną kondygnacją eventową o powierzchni 800 mkw, do której prowadzą spiralne schody ukryte w zazielenionej klatce schodowej. Dzięki automatycznie otwieranym stropom pawilonu sala konferencyjno-bankietowa zyskuje światło słoneczne, co w połączeniu z amfiteatralnymi schodami przed pawilonem daje organizatorom eventów wiele ciekawych opcji.

 

 

Podsumowanie

Hotel Verte Autograph Collection to ostatnie z wyczekiwanych otwarć w stolicy w tym standardzie. Ma znakomitą lokalizację, mieści się w zabytkowym, pięknym budynku z oryginalnie urządzonymi wnętrzami, oferuje dobre doświadczenie kulinarne i atrakcyjne przestrzenie eventowe oraz póki co przyzwoitą obsługę. Nie wszystko było jeszcze wykończone, w tym strefa spa i wellness z 20-metrowym basenem, poza siłownią. Brak deklarowanego terminu zakończenia prac.
Kiedy to się stanie, hotele Raffles Europejski (sieć Accor) i Bristol Luxury Collection (także sieć Marriott Int.) mogą czuć jego oddech na swoich plecach pod warunkiem, że Verte konsekwentnie będzie dbać o jakość obsługi. Czeski właściciel pięciogwiazdkowego Mamaison Le Regina także powinien się zastanowić nad strategią i pozycjonowaniem hotelu, by dotrzymać kroku konkurencji i wykorzystać jego potencjał.
Wciąż nie wiadomo czy i kiedy powstanie wieżowiec Roma Tower przy hotelu Marriott, w którym według zapowiedzi inwestora ma zostać otwarty „najbardziej luksusowy” hotel w Polsce (więcej info TUTAJ), ani czym nas zaskoczy Zygmunt Solorz-Żak i jego projekt „sześciogwiazdkowego” hotelu w Porcie Praskim. Pożyjemy, zobaczymy.

 

Trochę liczb:
pokój – od ok. 650 zł brutto bez śniadania
napój gazowany w minibarku – 10 zł
menu degustacyjne 5 dań, bez wina – 250 zł/osoba
koktajl PS Martini – 32 zł

Komentarze

komentarzy

Post a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazine made for you.

Featured:

No posts were found for provided query parameters.

Elsewhere: