Hotel Mandarin Oriental Ritz w Madrycie – recenzja

reklama

Ritzy – to angielskie słowo oznaczające luksusową elegancję, nie tylko w hotelarstwie. Oczywiście wzięło się od nazwiska Cesara Ritza, przez którego wykreowane hotele były i są klasą samą w sobie oraz synonimem absolutnego luksusu.
Jak możemy przeczytać w książce „Najsławniejsi hotelarze wszech czasów” autorstwa Roberta Wolińskiego, jedynej tego typu publikacji na świecie – Cesar Ritz to bez wątpienia najwybitniejszy hotelarz 19. wieku. Ten z początku nieśmiały chłopiec z małej wioski odkrył w sobie talent do obsługi gości, który w połączeniu z ciężką pracą pozwolił mu osiągnąć szczyty w swojej profesji i zyskać miano „króla hotelarzy”. Nazywano go również „hotelarzem królów”, bo poprzez swoją reputację i autorytet potrafił sprawić, by europejscy monarchowie stali się jego stałymi gośćmi.

Nic więc dziwnego, że kiedy hiszpański król Alfons XIII pozazdrościł Londynowi i Paryżowi znakomitych hoteli, poprosił (choć nie wiem, czy królowie mają w zwyczaju prosić), aby to właśnie Ritz otworzył sygnowany swoim nazwiskiem hotel w Madrycie. Uroczyste otwarcie nastąpiło 2 października 1910 roku. Gośćmi honorowymi byli oczywiście król i królowa. Była także obecna żona Cesara Ritza, Maria-Luiza. Sam Ritz przebywał już wtedy w szpitalu psychiatrycznym, gdzie zmarł w 1918.

 

 

Budynek w stylu Belle Epoque był w tamtym czasie pierwszą konstrukcją żelbetonową w Hiszpanii. W momencie otwarcia hotel Ritz zapewniał wygody nieznane w kraju – pięć wspólnych łazienek na piętrze i telefon na każdym piętrze przy windzie. Był również pierwszym hotelem w Europie, który oferował 24-godzinną usługę room service, czyli dostarczenie posiłku do pokoju. Nie można sobie wyobrazić lepszej lokalizacji dla luksusowego hotelu. Ritz Madrid znajduje się w enklawie zwanej Trójkątem Sztuki, tuż przy Muzeum Prado, Muzeum Thyssen-Bornemisza i Muzeum Reina Sofía. W odległości krótkiego spaceru od parku El Retiro i Królewskiego Ogrodu Botanicznego.

Hotel Ritz w Madrycie, który pełnił rolę szpitala podczas hiszpańskiej wojny domowej w latach 1936-1939, jest skarbnicą cennych wspomnień ze swojego 112-letniego istnienia. Zawsze był integralną częścią śmietanki towarzyskiej hiszpańskiej stolicy od momentu jego otwarcia, gdzie przebywały głowy koronowane, światowi dygnitarze, znane osobistości. Księga gości zawiera między innymi takie zacne nazwiska, jak obecny brytyjski król Karol III, monakijski książę Ranier i księżna Grace, prezydent RPA Nelson Mandela aktorzy Ava Gardner, Sofia Loren, Al Pacino, kompozytor Arthur Rubinstein, piosenkarka Madonna. Frank Sinatra przygrywał na fortepianie w Palm Court. Słynna amerykańska milionerka Barbara Hutton, która często gościła w Ritzu, czasami siadała w lobby i odmawiała dalszego chodzenia, jej szofer musiał ją nosić do pokoju. Holenderska tancerka egzotyczna znana jako Mata Hari, którą uznano za szpiega w czasie I wojny światowej przekazującej poufne informacje niemieckim wojskowym stacjonującym w Madrycie, także była wielokrotnym gościem hotelu.

 

 

W 2015 roku hotel został kupiony za 130 milionów euro przez sieć Mandarin Oriental w partnerstwie z firmą The Olayan Group z Arabii Saudyjskiej. Prestiżowa marka Mandarin Oriental, która ma siedzibę w Hong Kongu, obecnie prowadzi 36 hoteli i 8 obiektów rezydencyjnych w 24 krajach. W tym roku zostanie otwarty drugi hotel marki w Londynie (Mayfair), a także w Wiedniu i Grecji (zatoka Navarino), w 2024 na Majorce, w Zurichu i Kairze, w 2025 w Cortina d’Ampezzo we Włoszech i kilka innych na świecie.

W marcu 2018 roku hotel został zamknięty na trwający trzy lata remont, który kosztował prawie 100 milionów euro. Paryski dom aukcyjny PIASA przeprowadził trzydniową licytację 1500 przedmiotów z hotelu. Pod młotek poszły kryształowe żyrandole, łóżka z baldachimem, stoły, krzesła, gobeliny, lustra i świeczniki. Latem 2021 roku Ritz ponownie otworzył swoje drzwi.

 

 

Przyznam, że bywanie w topowych hotelach to swego rodzaju uzależnienie. Nie od udogodnień – basenu, konsjerża, pomocy z bagażem, pościeli z pierzem, ekspresu do kawy w pokoju czy wanny – ale od doświadczeń jakie temu towarzyszą, nowych wrażeń, staranności usługi i produktu wyrażonej w detalach, wysokiej jakości obsługi, jaka zazwyczaj temu doświadczeniu towarzyszy oraz ludzi, pasjonatów, których przy okazji pobytu poznaję.

To również niezwykle interesujące doświadczenia edukacyjne dla mnie, dzięki którym stale rozwijam swoją wiedzę ekspercką w zakresie Guest Experience i kreowania autentycznego doświadczenia hotelowego, funkcjonalnego projektowania pokoi i udogodnień w częściach publicznych hotelu, gdzie priorytetem jest najwyższy poziom komfortu gościa, a nie sama estetyka, komunikacji marketingowej i storytellingu marki oraz standardów obsługi, poprzez wchodzenie w interakcję z personelem i zadawanie pytań, obserwowanie personelu w interakcji między sobą i w obsłudze innych gości. W trakcie pobytu mój mózg się aktywizuje, wyostrza zmysły, wyłapuje detale, analizuje wszelkie obserwacje. Emocje szaleją od zachwytu do rozczarowania. Czasami chciałbym się wyłączyć i być jak każdy inny gość, ale natury nie oszukam.

PRZYJAZD

Do hotelu podjechałem samochodem zamówionym przez aplikację Uber. Jednak nie spodziewałem się, że będzie to takie auto! Nie ma to jak pojawić się na podjeździe Ritza w takim stylu. Hybrydy zwane Kit Car, to pojazdy tworzone z części składowych różnych znanych modeli aut. Ten na zdjęciu przypomina trochę Rolls Royce’a, trochę Range Rovera.

Witam w Mandarin Oriental Ritz – usłyszałem od portiera, który otworzył drzwi samochodu. Zapytał, czy mam rezerwację i na jakie nazwisko, które przekazał recepcji za pomocą słuchawki w uchu, następnie odprowadził do środka.

 

 

Zespół hotelu Ritz liczy 360 pracowników, zarówno tych obsługujących gości na tzw. froncie (recepcja, guest relations, restauracja, bar, bankiety, spa, ochrona), jak i na zapleczu (kuchnia, housekeeping, pralnia, dział techniczny, administracja), co daje wskaźnik 2.3 pracownika na pokój. Takie jest powszechnie praktykowane minimalne założenie w hotelach tej klasy. Są oczywiście hotele, gdzie ten wskaźnik jest na dużo wyższym poziomie, jak choćby Ritz w Paryżu, czy Six Senses Fort Barwara (recenzja TUTAJ). Dlaczego? Bo personel musi mieć czas na staranną obsługę gości.

Z czego również znane są hotele prawdziwie luksusowe o bogatej tradycji, to długi staż pracowników. W Ritz Madrid w każdym departamencie jest co najmniej jedna osoba, która pracuje od ponad 20, a nawet 30 lat.

 


stanowisko Concierge w holu wejściowym

 

W Ritz Madrid miałem okazję poznać osobiście Justynę Kamińską, Polkę, która pracuje jako konsjerżka. Z Justyną nawiązałem kontakt wcześniej przez LinkedIn. Imponują mi Polacy, którzy robią karierę w topowych hotelach na świecie i odnoszą sukcesy, niekoniecznie w rozumieniu piastowania wysokich stanowisk. Poprosiłem, by opowiedziała mi, jak zaczęła się jej przygoda z ikonicznym hotelem i jej pierwszych osiągnięciach na tym stanowisku oraz podzieliła się wskazówkami dla osób, które chciałyby się rozwijać w zawodzie konsjerża. To opowiadanie o ambicji, wychodzeniu ze swojej strefy komfortu i byciu konsekwentnym. Link do wywiadu TUTAJ.

 

 

W trakcie formalności rejestracyjnych w recepcji, którym towarzyszyła kurtuazyjna rozmowa zainicjowana przez recepcjonistkę (co jest absolutnym standardem w hotelach luksusowych), podszedł pracownik Guest Relations, Georgio, i podał wilgotne ręczniczki do odświeżenia dłoni, co oczywiście nawiązuje do azjatyckich korzeni marki Mandarin Oriental. Recepcjonistka wręczyła mi także w eleganckiej formie potwierdzenie wieczornej kolacji w hotelowej restauracji Deessa. Wszyscy pracownicy działu Front Office – odźwierny, portierzy, recepcjoniści, konsjerże i Guest Relations – komunikują się za pomocą słuchawek w uchu połączonych z mikrofonem.

Dodam, że jako członek bezpłatnego programu Fans of M.O., robiąc rezerwację online bezpośrednio na stronie sieci Mandarin Oriental, mogłem wybrać dwa benefity spośród: śniadanie, kredyt kwotowy do wykorzystania na usługo spa lub w restauracji, podwyższenie kategorii pokoju (upgrade), udostępnienie pokoju od 12:00 lub późniejsze wymeldowanie, okolicznościowa wstawka powitalna, usługa prasowania. Wybrałem śniadanie dla dwóch osób.

 

 

Po rejestracji Georgio, odprowadził nas do pokoju drogą przez Palm Court. Zabrakło mi wspomnienia przez niego, co jest w ofercie, np. popołudniowa herbata lub Champagne Bar, i zachęcenia, żeby później tutaj przyjść. Zwróciłem uwagę na sporą ilość pracowników ochrony, co mnie trochę zaskoczyło. Zapytałem więc i okazało się, że w hotelu nocuje prezydent Ekwadoru i to w dodatku w apartamencie na moim piętrze. Przypomniało mi się, jak w 2006 roku nocowałem ze znajomymi w Four Seasons w Budapeszcie podczas obchodów 50. rocznicy Rewolucji Węgierskiej 1956 roku, gdzie moim sąsiadem był… obecny hiszpański król Filip VI, wówczas następca tronu.

Po wejściu do pokoju oniemiałem, z powodu wstawki okolicznościowej która na mnie czekała, ale o tym później. Georgio wskazał na podstawowe udogodnienia – sterownik klimatyzacji, ekspres do kawy, sejf. Zapytałem, czy hotel świadczy usługę kamerdynera (butlera, który asystuje gościowi w trakcie pobytu, np. rozpakowuje i pakuje bagaże, koordynuje realizację specjalnych życzeń gości), która jest praktykowana w hotelach marki Mandarin Oriental. Owszem, także przez pracowników Guest Relations, ale jedynie dla gości z apartamentów. Na koniec zapytałem jeszcze, czy mógłby mi później zorganizować obchód po hotelu, ponieważ interesuje mnie jego historia. W trakcie rozmowy okazało się, że także pracował dla marki Four Seasons i był nawet na kilkumiesięcznym wsparciu (tzw. task force) w dziale gastronomii w Four Seasons Hampshire, w którym i ja pracowałem. Jaki ten świat mały.

Następnie przyszedł portier. Kiedy otworzyłem drzwi, przywitał się używając mojego nazwiska (standard!), a po rozłożeniu bagaży zapytał, czy w czymś jeszcze może mi pomóc i z uśmiechem życzył przyjemnego pobytu.

 

POKÓJ

Hotel Ritz w Madrycie dysponuje 100 pokojami w 3 kategoriach oraz 53 apartamentami w aż 10 kategoriach, urządzonymi w stylu neoklasycystycznym i współczesnym, z nowoczesnymi udogodnieniami. Apartamenty na ostatnim piętrze dysponują prywatnymi balkonami. Renowacja hotelu została przeprowadzona pod okiem paryskiego biura projektowego Gilles & Boissier, które ma na swoim koncie takie realizacje, jak Ritz-Carlton i Baccarat w Nowym Jorku, czy Mandarin Oriental w Marrakeszu. Wnętrzom nadano współczesnego charakteru, ale pamiętano o historycznych elementach.

Zarezerwowałem pokój kategorii Deluxe z widokiem na muzeum Prado. Jasne wnętrze o powierzchni 37 mkw, z ciemną, dębową podłogą. Centralnym jego punktem było łóżko z baldachimem, choć nowocześniejsza wersja nie zawiera zwisającej tkaniny. Łóżko podwójne w hotelowym słowniku określa się mianem king bed, czyli łoże króla/królewskie (szer. 200 x dł. 200 cm lub 180×200 cm), nie małżeńskie, jak zwykło się mówić w Polsce. Choć temat łóżek hotelowych jest aktualnie na czasie w naszym kraju za sprawą głupiego poradnika wydanego przez ultrakonserwatywną organizację, która zaleca hotelarzom, by pokoje z łóżkami podwójnymi były wynajmowane wyłącznie małżeństwom.

 

 

Zagłówek łóżka oraz oparcia foteli tapicerowane są owczą skórą z tłoczeniami wykonanymi tradycyjną techniką, która została zapoczątkowana w hiszpańskiej Kordobie już w 10. wieku. Takie zdobienia mebli, które stosowane były w hiszpańskich domach arystokratycznych i pałacach, można znaleźć również w innych częściach hotelu.

Przed łóżkiem wisi 55-calowy telewizor z ekranem powitalnym i szerokim zakresem programów. Przy łóżku znajduje się sterownik do rolet w dźwiękoszczelnych oknach i scen świetlnych oraz tacka na biżuterię i pilot do tv w etui (detale!). Jest i budzik, co także charakteryzuje wyposażenie luksusowych hoteli. Po jednej stronie łóżka wisi lustro, przed którym jest pufa z myślą o paniach chcących zrobić sobie makijaż na siedząco.

W szafie wnękowej znajdują podstawowe akcesoria wysokiej jakości na skórzanej tacy (detale!), zdezynfekowana mata do ćwiczeń, parasol, kilka rodzajów wieszaków oraz szlafrok Yukata, czyli kolejny motyw związany z marką MO. Minibarek zawiera tradycyjnie chłodziarkę z napojami, przekąski oraz ekspres do kawy marki Nespresso i czajnik.

 

 

Przestronna łazienka z dwiema umywalkami na marmurowym blacie, wolnostojącą wanną i prysznicem z deszczownicą, kosmetykami hiszpańskiej marki Natura Blissé. Pod ręką są wszystkie niezbędne akcesoria kosmetyczne (waciki, patyczki do uszy, grzebień, szczoteczka do zębów, golarka, czepek kąpielowy, luffa do mycia ciała), suszarka dużej mocy oraz prostownica do włosów. Jest i roślina. W wydzielonej toalecie dostępny jest bidet z ręczniczkiem i półeczka na odłożenie telefonu (znak naszych czasów), zapasowa rolka papieru toaletowego umieszczona jest w pojemniku chroniącym przed kurzem.

 

 

Pokój jest serwisowany dwa razy dziennie, co jest standardem w hotelach luksusowych. Na tacy zostawionej na łóżku znajdował się pilot do tv, menu poduszkowe i czekoladki. Pani pokojowa odwiesiła do szafy płaszcz zostawiony na fotelu, wyniosła brudne naczynia, zwinęła kabel ładowarki telefonu i spięła rzepem, a pod prywatnymi kosmetykami w łazience i portfelem na szafce nocnej rozłożyła serwetkę.

 

 

PERSONALIZACJA 

Co powinno wyróżniać obsługę w prawdziwie luksusowym hotelu, to indywidualne podejście, czyli personalizacja. Personalizacją nie jest imienny list powitalny, talerz owoców, czy kurtuazyjny mail wysłany do gościa przed przyjazdem. To jest często po prostu standard. Personalizacją jest wszystko to, co wychodzi poza schemat. Aby gość poczuł się indywidualnie potraktowany, ważna jest umiejętność obserwacji, zadawania pytań i słuchania przez wszystkich członków personelu w celu zbierania informacji o gościu, jego indywidualnych cechach, preferencjach, zainteresowaniach, przyzwyczajeniach – jakie ma pasje, jak lubi spędzać wolny czas, na jakiej jest diecie, jakie whisky pije lub mleko do kawy, jakie lubi kwiaty, czy preferuje pobyt incognito. Następnie wzajemne dzielenie się tymi informacjami, gromadzenie danych w systemie, ich przetwarzanie i wykorzystywanie podczas bieżącego pobytu oraz przy każdej kolejnej wizycie gościa.

W przypadku sieci hotelowych takie informacje powinny być dostępne dla personelu każdego hotelu grupy. Rola pracowników Guest Relations / Guest Experience / Concierge polega na analizie informacji, także znalezionych w Internecie (wyszukiwarka, media społecznościowe) i odpowiedniego przygotowania hotelu z wyprzedzeniem oraz zbriefowania zespołu na temat przyjeżdżających gości.

 

 

Pobyt w hotelu Ritz w Madrycie chodził mi po głowie od czasu jego ponownego otwarcia, ale szukałem dobrej okazji. Taką sprzyjającą okolicznością okazały się moje 42. urodziny, o czym wspomniałem w komentarzu do rezerwacji pokoju. Takie informacje są potrzebne personelowi w hotelach wysokiej klasy, nie tylko luksusowych, nawet do zaproponowania odpłatnych usług i produktów, które wzbogaciłyby wrażenia z pobytu, niekoniecznie rozdawania gratisów.

Domyślałem się, że wstawka okolicznościowa może czekać w pokoju, ale to co zobaczyłem przerosło moje oczekiwania. Poza butelką Cavy, ręcznie wypisaną kartką i torcikiem czekoladowym, w pokoju wisiał napis z życzeniami. Absolutnym hitem były jednak butelki z wodą z naklejoną etykietą z moim zdjęciem inspektora. Jakby tego było mało, na szafce nocnej stała ramka z grafiką stylizowaną na okładkę czasopisma wydawanego przez markę Mandarin Oriental z moim zdjęciem i napisem – Pan Karol Weber odwiedza hotel Ritz w Madrycie. ŁAŁ!

Koleżanka Karolina skomentowała zdjęcia wstawki, które wrzuciłem na moje Instastories – Przyznaj, że nawet ciebie musiało to zaskoczyć. No pewnie, że zaskoczyło! Powiedziałem konsjerżce Justynie, że to przesada, na co odpowiedziała – To nie przesada. To jest Ritz. Udanego pobytu.

 

 

APARTAMENT KRÓLEWSKI

Georgio pokazał mi Apartament Królewski, najokazalszy apartament w hotelu, który niezmiennie znajduje się na pierwszy piętrze w narożniku budynku z wieżyczką, z widokiem na Prado. Zajmuje powierzchnię 230 mkw, ma dwie sypialnie, w tym okazałą tzw. Master Bedroom na planie koła, salon ze stołem jadalnym i aneksem kuchennym (niektórzy goście przyjeżdżają z własnymi kucharzami), prywatny gabinet do poufnych rozmów, garderobę oraz pokój kąpielowy z marmurową wanną pośrodku. Był ulubionym apartamentem projektanta mody Yves Saint Laurenta. Noc kosztuje 18 tys. euro.
Wiedząc, że interesuje mnie historia hotelu, Georgio wręczył mi zbiór ciekawostek o nim.

 

 

PALM COURT

Najbardziej rozpoznawalnym miejscem w hotelu Ritz jest Palm Court. Jak sama nazwa wskazuje, jest to dziedziniec przykryty szklanym sufitem, zwanym kryształowym baldachimem, wypełniony palmami. Przez 80 lat sufit był jednak zabudowany. W trakcie ostatniego remontu został odtworzony według pierwotnego planu opracowanego przez Cesara Ritza.

Stylistyka umeblowania nawiązuje do dawnych lat. Elegancka przestrzeń przyciąga wiele osób, gości hotelowych i osoby z zewnątrz, które chcą się tutaj pokazać. Palm Court jest gwarny zwłaszcza w godzinach popołudniowych. Można tu zjeść śniadanie, lunch, podwieczorek. W wejściu witają hostessy. Jakże miłym zaskoczeniem było poznanie kolejnej Polki pracującej w Ritzu, Marty. Kiedy wspomniałem, że mam ochotę na szampana, przekazała mnie w ręce kelnera Joaquina, który pracuje w Ritzu od 15 lat. Niezwykle uroczy człowiek.

 


taboret do odłożenia damskiej torebki

 

Właśnie z myślą o degustacji szampana powstał Champagne Bar w tylnej części dziedzińca z zaledwie 8 krzesłami. Do wyboru są szampany z renomowanych domów, w tym słynny Dom Pérignon, który powstaje z dwóch odmian winorośli – Pinot Noir i Chardonnay. W ofercie jest menu degustacyjne z 6 lub 9 „kęskami” i 1 kieliszkiem szampana.

Wybrałem wersję, na którą składała się ostryga z cytrynowym musem i kawiorem, krewetka, sashimi z tuńczyka, cefal czerwony, marynowany t-bone, mus czekoladowy. Do tego szampan Ruinart Blanc de Blancs z najstarszego Domu Szampańskiego Ruinart, którego historia sięga 1729 roku. Wytwarzany wyłącznie z winogron szczepu Chardonnay, charakteryzuje się jasnym, lekko złotym kolorem, łączy nuty świeżych owoców, głównie cytrusów z aromatami kwiatów. Bardzo miłym gestem na koniec był przyniesiony przez Joaquina cytrynowy torcik urodzinowy. Zagrał tu przepływ informacji między działami.

 

 

Bar Pictura

Na aperitif przed kolacją wybraliśmy się do baru Pictura, który ma świetny vibe kojarzący mi się z barem Lane’s w hotelu Bristol w Warszawie (recenzja TUTAJ) i Les Ambassadeurs w Hôtel de Crillon w Paryżu (recenzja TUTAJ). Także tutaj można spotkać osoby spoza hotelu, co świadczy o tym, że luksusowe hotele nie muszą odstraszać i nie są zarezerwowane jedynie dla wąskiego grona gości hotelowych. W Picturze jednak nie tak łatwo o wolny stolik.

Wnętrze jest eklektyczne, łączące stare z nowym, co bardzo lubię. Jest rzeźbiony w marmurze kominek, polichromie, sztukateria i kryształowe żyrandole, a z drugiej strony wykonana z metalu ściana imitująca kostkę lodu (która stanowi zasłonę dla zaplecza baru) oraz stylizowane portrety znanych hiszpańskich artystów, sprawiających wrażenie, jakby się w ciebie wpatrywali.

 

 

Elegancko ubrani w białe marynarki barmani poczęstują kieliszkiem koniaku Remy Martin Louis XIII lub Hennessy Paradis, przygotowują klasyki i autorskie koktajle, w tym mój ulubiony już Martini Pornstar, czyli połączenie wódki waniliowej, szampana lub Prosecco, musu z marakui, soku z limonki i likieru passoa.

Amerykański pisarz Ernest Hemingway i hiszpański malarz Salvador Dali byli stałymi bywalcami baru w Ritzu. Ten pierwszy zresztą upodobał sobie paryski hotel Ritz, o którym zwykł mówić – Kiedy śnię o życiu w raju, akcja zawsze ma miejsce w paryskim Ritzu. Z kolei na cześć tego drugiego powstał koktajl Dalitini, będący połączeniem martini bianco (wermutu), likieru cointreau i wódki, podany z owocem wiśni. Dlaczego wiśni? Ma ona symbolizować kroplę krwi, którą wąsaty artysta upuścił do swojego drinka martini, kiedy skaleczył sobie palec kawałkiem potłuczonego szkła.

 


Martini Pornstar

 

RESTAURACJA DEESSA

Według Cesara Ritza żaden ekskluzywny hotel nie odniesie sukcesu bez kuchni na wysokim poziomie. Dlatego dużą wagę przykładał do wyboru odpowiednich szefów kuchni. Szczęśliwie udało mu się spotkać Augusta Escoffiera, zwanego cesarzem szefów kuchni, z którym tworzył zgrany duet odpowiadający za sukces najpierw hotelu Savoy w Londynie (recenzja TUTAJ), potem hotelu Ritz w Paryżu (recenzja TUTAJ).

Doświadczenie kulinarne w restauracji Deessa wyróżnione ostatnio dwiema gwiazdkami Michelin, odzwierciedla bardzo wysoki poziom zarówno pod względem jakości, jak i kreatywności dań, za co odpowiada uznany hiszpański szef kuchni Quique Dacosta, który na swoim koncie ma także restaurację z trzema gwiazdkami.

Przed otwarciem restauracji na kolację zauważyłem, jak w rozświetlonej biało-złotej sali odbywa się odprawa personelu kuchni i sali. Odprawy są okazją do: omówienia karty menu (czego dzisiaj brakuje, co należy wyprzedać, co jest w sprzedaży dodatkowego spoza karty); sprawdzenia wiedzy kelnerów na temat dań (składniki, czas przygotowania) i win (parowanie wina z daniem); przypominania standardów obsługi; omówienia listy gości, którym się należy szczególna uwaga (specjalne okazje, wcześniejsze zażalenia); omówienia bieżących zmian (w hotelu/restauracji) i nowych informacji.

 

 

W restauracji Deessa dostępnych jest raptem 16 stołów. Za obsługę gości na sali odpowiada dość spora grupa personelu – kierownik sali, kilku sommelierów, kelnerzy i pomocnicy kelnerów (runnerzy). Sommelierki wyróżniają się srebrną przypinką na klapie marynarki w kształcie kiści winogron oraz koszuli z wyhaftowanym hotelowym emblematem w kształcie litery R.

Siadając, kelner podsuwa fotel i podkłada poduszkę za plecy, co ponawia za każdym razem, gdy gość wstaje od stołu. Podobnie jak w Palm Court, tak i tutaj, dostępne są niskie taborety, które służą do odłożenia damskiej torebki. Posiłek rozpoczyna i kończy się od przetarcia rąk wilgotnym ręczniczkiem.

 

 

W ofercie Deessy jest dostępne tylko menu degustacyjne podzielone na Historyczne oraz Współczesne, każde w opcji rozszerzonej (12 dań) i skróconej (9 dań). Zdecydowałem się na menu Historyczne 9-daniowe.

Doświadczenie kulinarne rozpoczyna się w wejściu, gdzie kucharz częstuje bulionem z borowików, czyli consommé. Sama dekoracja blatu z mchu robiła wrażenie.

Następnie na stół wjechało….

Crème brûlée z prażoną cebulką i pieczonym boczkiem, podane z parmezanem i startą nad talerzem czarną truflą.

Chłodnik z buraka z koperkiem, podany z gałką lodów z kefiru oraz łososiem.

Zupa z pąkli śródziemnomorskich (owoc morza) i wodorostów.

Chleb na oliwie z oliwek z pierwszego tłoczenia

Turbot w sosie sherry.

Emulsja krewetkowa.

Kremowy ryż z kalmarami i wędzoną papryką de la vera.

Mus migdałowy.

Tradycyjnie słodkie petit four na zakończenie i miły akcent urodzinowy.

 

 

Choć porcje były niewielkie, to ich łączna ilość była bardzo sycącą. Dania były podawane synchronicznie, czyli jednocześnie dla dwóch osób. Po każdym daniu stół był przecierany i od nowa nakrywany sztućcami. Kelnerka prowadząca nasz stół objaśniała co podaje na talerzu. Generalnie wrażenia były dobre – wystrój i atmosfera panująca w sali, powitanie, estetyka dań i porcelany oraz sam smak. Ale…

Wyczuliśmy pewien pośpiech w obsłudze, brak interakcji kelnerki. Była uprzejma i fachowa, choć sprawiała wrażenie zdystansowanej. Dania przychodziły dość szybko jedno po drugim. W pewnym momencie zażartowałem, pytając, czy na nasz stolik jest kolejna rezerwacja. Być może wynikało to z ilości serwowanych dań i sali pełnej gości. Wydać minimum dziewięć talerzy każdej osobie, opowiedzieć o każdym daniu, posprzątać, nakryć i znowu powtórzyć cykl, zajmuje czas. Choć w sumie spędziliśmy dwie godziny. Ponadto, na koniec zabrakło mi podejścia managera sali do stołu, by nawiązać krótką pogawędkę i zapytać o wrażenia, zwłaszcza, że wizyta w restauracji wiązała się ze szczególną okazją. Wstając od stołu, kelnerka podeszła i odprowadziła nas do wyjścia, życząc miłego wieczoru.

 


rachunek podany w szklanej szkatułce z płatkami kwiatów – detale!

 

Jeszcze jedna uwaga. Widząc niektórych gości wokół w tak wytwornej restauracji, ubranych na kolację po prostu w dżinsy i sweter, przyznam, że było to dla mnie nieco dziwne, sam mając na sobie koszulę i marynarkę. Taki to znak naszych czasów. Jestem jednak zdania, że miejsce zobowiązuje. To nie musi być od razu garnitur i krawat, swoboda jest ważna, ale należy umieć zachować pewną klasę. W hotelu Ritz w Paryżu panów obowiązuje dress code – marynarki. Jeśli gość nie ma swojej, można bezpłatnie wypożyczyć w recepcji.

ŚNIADANIE

Śniadanie serwowane jest w restauracji Deessa oraz Palm Court, w okresie letnim można się nim delektować także na zewnętrznym tarasie wychodzącym na ogród. Bufet pełny jest przekąsek na zimno, świeżych owoców, warzyw, wypieków z hotelowej cukierni. Do stołu podawana jest kawa i herbata, świeże soki, a na życzenie hiszpańska Cava. Z karty menu można zamówić danie na ciepło – jajeczne, wege, fit, azjatyckie. Poranną atrakcją jest tradycyjny Jamón Ibérico by Torréon, czyli hiszpańska szynka dojrzewająca, która jest starannie krojona przez kucharza.

 

 

SPA & WELLNESS

Po remoncie hotel Ritz zyskał nieduży basen oraz strefę Spa działającą pod marką The Beauty Concept. Co szczególnie zwróciło moją uwagę, to wyposażenie eleganckiej szatni męskiej w suszarkę do strojów kąpielowych, akcesoria kosmetyczne, dezodorant i żel do włosów oraz obsługa – hostessa widząc mnie na leżaku przy basenie, podeszła się przywitać i zaproponowała szklankę wody.

 

 

DOŚWIADCZENIA POZA HOTELEM

Celem mojej trzeciej wizyty w Madrycie był tym razem pobyt w Ritzu, który połączyłem z wydarzeniami kulturalnymi, czyli tak jak lubię podczas weekendowych wyjazdów. Przylecieliśmy dzień wcześniej. W piątkowy wieczór wybraliśmy się na kolację do Tablao de la Villa, gdzie odbywają się fenomenalne występy flamenco. Miejsce jest kameralne, panuje świetny klimat, właściciel lokalu wita gości w wejściu, a po występie podchodzi do każdego stolika i nawiązuje rozmowę. Za rekomendację miejsca dziękuję Justynie.

 

 

Będąc już gościem w hotelu, otrzymałem od Justyny wejściówki do sąsiedniego Muzeum Narodowego Thyssen-Bornemisza. Przed wyjściem, Justyna zaproponowała nam nawet herbatę na wynos, ze względu na chłodniejszą pogodę. ŁAŁ.
Rafael, Tycjan, Rubens, Rembrandt, Caravaggio, Manet, Renoir, Cézanne, Van Gogh, Gaugin, Kandinsky, Picasso, to najgłośniejsze nazwiska artystów, których dzieła zebrano w Muzeum Narodowym Thyssen-Bornemisza. Goście Ritza mogą również wybrać się na ekskluzywne zwiedzanie kolekcji z przewodnikiem poza godzinami otwarcia muzeum. Koszt 550 euro (od 1 do 7 osób).

 


Salvadore Dali – Sen spowodowany lotem pszczoły


Marc Chagall – Kogut


Vincent van Gogh – Widok na Vessenots nieopodal Auvers

 

Fani piłki nożnej mogą wziąć udział w meczu drużyny Atlético de Madrid z drużyną Real Madrid lub FC Barcelona, zasiadając w prywatnej strefie dla VIP-ów, po uprzedniej wycieczce po muzeum piłkarskim na stadionie, a po meczu zrobić sobie zdjęcie ze swoim ulubionym graczem Atlético, a nawet wykonać rzut karny na boisku. Koszt 1.200 euro od osoby.

Z kolei smakosze hiszpańskich delikatesów i win mogą się wybrać na prywatną degustację do Mantequerías Bravo, znanego madryckiego sklepu delikatesowego z charakterystyczną drewnianą fasadą, założonego w 1931 roku. Sery, wędliny, oliwki, wypieki oraz jedne z najlepszych win z Hiszpanii, takich jak Pingus, Vega Sicilia i L’Ermita. Towarzyszyć będzie właścicielka Elena Bravo, z trzeciego pokolenie rodziny, która założyła sklep. Koszt 125 euro od osoby.

 

 

Było to moje drugie doświadczenie z hotelem marki Ritz, nie mylić z marką Ritz-Carlton. Pierwsze w Paryżu, pięć lat temu, pokazało mi inny świat, klasykę luksusowego hotelarstwa w najlepszym wydaniu. Na mojej liście jest oczywiście Ritz w Londynie, ale z tym poczekam raczej do generalnego remontu, który mam nadzieję rozpocznie się w niedalekiej przyszłości po tym, jak hotel został sprzedany w 2020 roku katarskiemu inwestorowi za 800 mln funtów. Tymczasem chętnie wróciłbym do Ritza w Madrycie, by usłyszeć – Witamy ponownie w Ritzu, panie Weber – i wypić kieliszek Cavy 🙂

 

 

Trochę liczb:
pokój – od 990 euro (cena brutto, bez śniadania)
menu degustacyjne w Champagne bar – 115 euro
menu degustacyjne Esencia Historicos 9-daniowe w Deessa – 135 euro/osoba
napój gazowany w minibarku – 8 euro

Komentarze

komentarzy

Post a comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Magazine made for you.

Featured:

No posts were found for provided query parameters.

Elsewhere: