Hotel Belmond Copacabana Palace w Rio de Janeiro – recenzja
Brytyjski król Jerzy VI i Karol III, hiszpańska królowa Zofia, aktorki Marlene Dietrich i Gina Lollobrigida, prezydent RPA Nelson Mandela, baron Henri de Rotschild, dyrygent Arturo Toscanini, reżyser Franco Zeffirelli, piosenkarze Mick Jagger, Justin Bieber i Madonna. Co ich wszystkich łączy? Byli gośćmi ikonicznego Copacabana Palace w Rio de Janeiro.
Te same nazwiska i wiele innych słynnych przewija się w księgach gości legendarnych hoteli na całym świecie. Coco Chanel do końca życia miała swój apartament w paryskim Ritzu, podobnie jak książę i księżna Windsoru oraz Ernest Hemingway. Salvador Dali i Antonio Banderas upodobali sobie Ritz w Madrycie, a Alfred Hitchcock Carlton w Cannes. George Clooney wybrał z kolei hotel Cipriani w Wenecji na swój ślub.
Co przyciąga znanych i bogatych do takich hoteli? Pasja doskonałości, oczekiwanie najwyższej jakości, klasyka w wystroju i serwisie, architektura i położenie, splendor wynikający z tradycji miejsca i historii oraz spersonalizowana i dyskretna obsługa. Hotele, zwłaszcza klasy luksusowej, dla wielu osób, także tych nieznanych, nie są jedynie miejscem do spania.
Będąc w Rio de Janeiro z okazji karnawału, nie mogłem sobie odmówić pobytu w tym najbardziej znanym w Ameryce Południowej hotelu. A okazja była szczególna, bo hotel Copacabana Palace w tym roku obchodzi swoje 100-lecie. Kawał historii, której jako gość już także jestem częścią.
Księżniczka z morza
Położony przy promenadzie Avenida Atlantica, jednej z najsłynniejszych plaż świata hotel Copacabana Palace, zwany „Księżniczką z morza”, został otwarty 13 sierpnia 1923 roku. Do realizacji projektu zatrudniono francuskiego architekta Josepha Gire’a, który inspirował się dwoma słynnymi hotelami na Lazurowym Wybrzeżu – Le Negresco w Nicei i Carlton w Cannes. Jego fasada jest klasycznym przykładem architektury Art Deco.
Jednak w latach 80. był pomysł wyburzenia budynku z powodu jego fatalnego stanu. W 1989 roku został sprzedany grupie hotelowej Orient-Express, która od 2014 roku działa pod nazwą Belmond. W latach 90. przeszedł gruntowny remont. W czasie mojego pobytu trwało akurat odmalowywanie elewacji.
Mimo upływu lat utrzymano bardziej klasyczny niż współczesny styl wnętrz. Imponujące filary podtrzymujące wysokie sufity z żyrandolami wykonanymi z czeskiego kryształu, posadzki wyłożone obfitą ilością marmuru kararyjskiego, na ścianach lamperie z polerowanego brazylijskiego drewna. Urzekły mnie szczególnie tradycyjne drewniane, obrotowe drzwi wejściowe.
Gdyby ściany mogły mówić, opowiedziałyby o znanych gościach, wspaniałych przyjęciach i ekstrawaganckim stylu życia zamożnej elity. Nie każdy może sobie pozwolić na nocowanie w nim, ale każdy może zwiedzić jego zabytkowe wnętrza i zrobić pamiątkowe zdjęcie.
O bogatej historii hotelu świadczą dziesiątki czarno-białych zdjęć słynnych gości powieszonych wzdłuż holu. Od 2008 roku Copacabana Palace ma status pomnika dziedzictwa kulturowego Rio de Janeiro.
PIERWSZE WRAŻENIE
Na podjeździe drzwi taksówki otworzył portier Fernando, który pracuje w hotelu od 36 lat. Zapytał mnie, czy mam rezerwację i na jakie nazwisko, następnie odprowadził nas do recepcji.
Recepcjonistka ograniczyła się jedynie do formalności, które były krótsze dzięki formularzowi karty rejestracyjnej, do którego wypełnienia otrzymałem link dzień przed przyjazdem. Nie było pogawędki, zadawania pytań. Nikt za mną nie stał w kolejce, więc nie było pośpiechu.
Do pokoju odprowadził nas inny portier, Eduardo, który w hotelarstwie pracuje od 20 lat, w tym hotelu od 5 lat. Komunikatywny, stale prowadził rozmowę. W pokoju wskazał na główne udogodnienia – minibarek, ekspres do kawy, sejf, wytłumaczył jak działa sterownik klimatyzacji. Wskazując na wstawkę powitalną zażartował, czy zamienić szampana na wodę mineralną. Ale hitem dla mnie było, że gdy wrócił do pokoju z walizkami, kiedy otworzyłem drzwi, powiedział po polsku ‘dzień dobry’. Uwielbiam takie pozytywne, naturalne podejście w obsłudze. Nawet jeśli to była kalkulacja nastawiona na napiwek, który oczywiście otrzymał, to trzeba mieć ten dryg.
Oczywiście zadał moje ulubione pytanie – Czy coś jeszcze mógłbym dla pana zrobić, panie Weber? A kiedy podziękowałem, odpowiedział – Z przyjemnością (It’s a pleasure)
bezpłatna kawa, herbata i woda dla gości w lobby
POKÓJ
Hotel Copacabana Palace oferuje 138 pokoi i 101 apartamentów, w tym siedem apartamentów typu Penthouse na ostatnim piętrze z usługą kamerdynera.
Zarezerwowałem pokój kategorii Deluxe Ocean View, które są najbardziej pożądane. Ponownie skorzystałem z usługi agenta Lartisien (dawniej Grand Luxury Hotels), dzięki czemu mogłem liczyć na upgrade do pokoju wyższej kategorii w zależności od dostępności pokoi, wstawkę powitalną, śniadanie bufetowe w cenie oraz kredyt w wysokości 100 USD do wykorzystania na gastronomię.
Pokój był przestronny (30 mkw), z wysokim sufitem. Jednak wnętrza, choć eleganckie i zadbane, są staroświeckie, z nieco zużytymi meblami. Za to szerokie łóżko było bardzo wygodne, z pościelą wypełnioną pierzem. Dwa wysokie okna z balkonami typu juliet z kapitalnym widokiem, zasłony całkowicie zaciemniające pokój. Do dyspozycji gości był ekspres do kawy marki Nespresso, minibarek z szerokim asortymentem napojów i przekąsek. Jak na hotel tej klasy przystało, w szafie wisiało dużo wieszaków w trzech rodzajach, różne rodzaje szkła (szampanówki, whisky, typu highball), pojemnik z lodem i szampanem ustawiony był na talerzu z płócienną serwetką oraz tzw. krawatką.
Łazienka wyłożona różowym marmurem brazylijskim, kontuar z dwiema umywalkami, wanna i osobno prysznic, myjki do twarzy, świeży kwiatek. Szczególnie spodobały mi się ceramiczne kubki z monogramem hotelu.
Pokój był serwisowany dwa razy dziennie i obejmował przygotowanie pokoju do snu (turndown service). Moje ubrania zostały uporządkowane a buty sparowane (tak, można dotykać prywatne rzeczy gości), okulary słoneczne i słuchawki do telefonu zostały ułożone w specjalnych pudełkach. Standardowo zasłony zostały zasunięte, klapki (zamiast kapci z frotte) ułożone na białym dywaniku przy łóżku, a na szafce nocnej ustawiono wodę mineralną, szklankę i pilot do tv w skórzanym etui.
TOWARZYSKIE CENTRUM HOTELU
Życie towarzyskie hotelu toczy się cały dzień wokół zewnętrznego basenu otoczonego arkadami, który został wybudowany w 1934 roku. Tam też znajduje się bar i trzy restauracje.
Obsługa przy basenie była uśmiechnięta i zaangażowana. Goście byli częstowania bezpłatnymi przekąskami, np. sałatką owocową, falafelami. Dostrzegłem, że do sprawnej komunikacji wewnętrznej między pracownikami używają słuchawek, podobnie jak portierzy. Kiedy goście wylegiwali się w pełnym słońcu przy 34 stopniach, zauważyłem, jak między rzędami leżaków chodzi w garniturze dyrektor hotelu (powiedział mi o tym kelner) i rozmawia z gośćmi. Nawiązał ze mną kontakt wzrokowy i pozdrowił mnie.
Czy hotel może być miejscem rozwoju? Absolutnie tak! Jeśli tylko zapewni się pracownikom odpowiednie warunki, stworzy pozytywną kulturę organizacyjną. Przy basenie poznałem 24-letniego kelnera Rafaela. Nasza rozmowa zaczęła się od tego, gdy powiedziałem mu, że robi świetną robotę. Odpowiedział, że to jego pierwsza praca, a pracuje w hotelu 5 lat, która daje mu satysfakcję i warunki do rozwoju. Zaznaczył, że praca w tak znanym hotelu jest dla niego powodem do dumy.
Kiedy przy pierwszym kontakcie podałem mu numer mojego pokoju do rachunku, przy każdym kolejnym podejściu używał mojego nazwiska. I ponownie, kiedy podziękowałem, odpowiedział – Z przyjemnością (It’s a pleasure).
Hotel dysponuje niewielkim fragmentem plaży wydzielonym na Copacabanie. Jednak nie jest to standard znany z luksusowych hoteli. Kilkanaście plastikowych leżaków z parasolami chaotycznie rozstawionych. Jednoosobowa obsługa, czyli ochroniarz, zajmuje się jedynie ustawieniem rano leżaków i zebraniem ich przed zachodem słońca, nie poświęca uwagi gościom. Z lodówki goście mogą się częstować wodą. Było dostępne wi-fi.
KULINARNE DOŚWIADCZENIE
Restauracja Mee z jedną gwiazdką Michelin serwuje dania kuchni azjatyckiej. Menu obejmuje malezyjskie curry, kaczkę po pekińsku i nienaganne sushi. Bardziej formalna Cipriani, wyróżniona dwiema gwiazdkami Michelin, której nazwa nawiązuje do siostrzanego hotelu Belmond Cipriani w Wenecji, oferuje doświadczenie kuchni włoskiej, także z opcją dla wegan. Wreszcie, nieformalna Pérgula, gdzie można usiąść w szortach i koszulce, może być idealnym miejscem na wieczorny koktajl, a w ciągu dnia oferuje kanapki klubowe i burgery, z kolei w niedziele zaprasza na brunch.
Rezerwację zrobiłem w Cipriani. W wejściu powitała nas hostessa i odprowadziła do stołu, życząc miłego wieczoru. W tle dobiegała muzyka grana na fortepianie. Loże tapicerowane aksamitnymi tkaninami, na stołach klasyczne białe obrusy, lejące się na podłogę. W restauracji Cipriani obowiązuje dress code casual lub formal. Goście są proszeni o nieprowadzenie rozmów telefonicznych przy stołach.
Jak na hotel klasy luksusowej przystało, zachowano właściwą strukturę organizacyjną w restauracji. Był kierownik sali, sommelier, główni kelnerzy i pomocnicy. Przy takiej ilości personelu jest zachowany podział zadań, dzięki czemu personel ma czas na spokojną obsługę i rozmowę z gośćmi przy stole.
Na początek podszedł kierownik sali, by się przywitać. – Mam na imię Francesco. To takie typowe brazylijskie imię. – zażartował. Ponownie doceniam poczucie humoru. Kolejne osoby – sommelier i kelner prowadzący stół – także się przedstawiali z imienia. Kelner Mathiew dodał – Będę miał przyjemność dzisiaj państwa obsługiwać.
Wybraliśmy opcję menu degustacyjnego. Jak na fine-dining przystało, na początek podano amuse-bouche w postaci grissini (paluchów chlebowych), drobnych przegryzek i kombuczy, czyli napój przygotowywany na bazie słodzonej herbaty, którą poddaje się fermentacji.
Następnie na stół wjechało:
- Krewetka w Bellini podana w szklanym naczyniu z lodem o płatkami róż, chleb z oliwkami i pesto.
- Vitello – tuńczyk, wołowina i trufle
- Risotto z tranem i kawiorem
- Tortellini z kaczką, pistacjami, serem ricotta, glony
- Garden – czekolada, kamień z pistacji, karmel
- Fragola – beza, truskawki, lody waniliowe i płatek złota
A na koniec petit-four, czyli dodatkowe słodkie małe co nieco, wyeksponowane na wózku. To nie koniec! Podali też waniliowe gelato, w formie takiej masy na półmisku, z którego kelner nakładał lody do pucharu.
Uczta dla oka i żołądka. Ledwo się ruszyłem od stołu.
Zamówione Prosecco Brut, butelkowane specjalnie na 100-lecie hotelu, butelkowana woda oraz napój gazowany, kelner odstawiał na pomocnik kelnerski, nie na naszym stole czy w coolerze przy stole, i sam dolewał do szklanki i kieliszków, żebym ja nie musiał sobie sam dolewać. Lepsze wrażenie w fine-dining robi, gdy kelnerzy podają dania synchronicznie, czyli jednocześnie każdej osobie przy stole. Tutaj tego mi zabrakło. Po odejściu od stołu, kelner wymienił moją płócienną serwetkę na nową. A kiedy wróciłem, podsunął mi krzesło.
Śniadanie Z WIDOKIEM
Choć miałem śniadanie zapewnione w restauracji, nie mogłem sobie odmówić zamówienia śniadania do pokoju z widokiem na ocean. Zamówienie zostało przyjęte profesjonalnie – dyspozytor użył moje nazwisko; miał uprzejmy i spokojny głos; powtórzył zamówienie; zapytał, czy życzę sobie coś jeszcze; poinformował, ile potrwa oczekiwanie na dostawę.
Kelner dostarczający śniadanie postępował również zgodnie ze standardami – w drzwiach zapytał czy może wejść, nawiązał kurtuazyjną rozmowę, zapytał czy ustawienie wózka pod oknem będzie dla mnie odpowiednie, przystawił krzesło do wózka, wytłumaczył co znajduje się na wózku, zapytał, czy potrzebuję czegoś jeszcze i życzył miłego posiłku. Ponownie, kiedy podziękowałem, odpowiedział – Z przyjemnością. Zabrakło mi jedynie sugestii, żebym zadzwonił po skończeniu posiłku w celu odebrania naczyń.
ATRAKCJE POZA HOTELEM
Goście mogą skorzystać z kilku niezapomnianych atrakcji, organizacją których zajmą się konsjerże. Rejs prywatną łódką po Zatoce Guanabara, zwiedzanie Rio szlakiem architektury i muzeów, dzień na urokliwych plażach w połączeniu ze sportami wodnymi lub podziwianie Cudownego Miasta z pokładu helikoptera i statuą Chrystusa Odkupiciela na wyciągnięcie ręki.
OSTATNIE WRAŻENIE
Wymeldowując się w recepcji, spotkałem tę samą recepcjonistkę. Ponownie żadnej kurtuazyjnej pogawędki, same formalności. Po opuszczeniu pokoju mogłem nadal korzystać z basenu i hotelowych leżaków na plaży.
Wieczorem przed wyjazdem na lotnisko mogłem skorzystać ze strefy Spa, by wziąć prysznic i przebrać się. Wyciągając z walizki rzeczy na przebranie, portier proaktywnie wręczył mi papierową torbę, bym do niej włożył sobie ściągnięte rzeczy. Jeśli czytają ten tekst hotelarze z obiektów, gdzie są portierzy, to przekażcie proszę swoim kolegom, że właśnie na tym polega profesjonalna obsługa portierska, a nie na samym staniu w loby i noszeniu bagaży czy przesyłek.
Kiedy podjechała taksówka, ten sam portier zajął się walizkami. Odprowadzając do samochodu zapytał, jak minął pobyt, wręczył butelkę wody mineralnej na drogę, co jest standardem w luksusowych hotelach, wyraził nadzieję na ponowny przyjazd i życzył bezpiecznej podroży.
PODSUMOWANIE
Hotel Belmond Copacabana Palace to klasyka luksusowego hotelarstwa w bardzo dobrym wydaniu, szczególnie za sprawą profesjonalnego personelu. Muszę zauważyć, że pracownicy świetnie posługiwali się angielskim, co wcale nie jest takie oczywiste w Brazylii.
Zapewne piszecie opinie w Internecie lub ankietach po pobycie w hotelu. A czy wspominacie konkretnych ludzi, którzy go wam uprzyjemnili? Jeśli ktoś zrobił na was dobre wrażenie w obsłudze, przewyższył wasze oczekiwania, pomyśleliście sobie – Łał, ale świetna kelnerka, pomocny recepcjonista/portier – powiedzcie to tej osobie od razu, powiedzcie to też managerowi na miejscu i napiszcie opinię z podaniem jej imienia, wręczcie napiwek. Tak goście budują zaangażowanie personelu, motywują do bycia lepszym, sami wpływają na Guest Experience.
Trochę liczb:
pokój – od ok. 2000 zł, bez śniadania
menu degustacyjne, bez napojów – 500 zł od osoby
śniadanie przez room service – 125 zł
burger wegetariański – 50 zł
Post a comment