
Bali – jedz, módl się, kochaj
Wyjazd na Bali od bardzo dawna był moim marzeniem. Nazwa wyspy brzmiała mi w uszach jak zaklęte słowo, a oczyma wyobraźni widziałem rajskie plaże. Takie było moje wyobrażenie.
Mój entuzjazm opadł, kiedy w końcu pojawiła się możliwość wyjazdu i zacząłem planować swoją podróż przeglądając fora internetowe i wypytując znajomych, którzy już tam byli. Dowiedziałem się, że to przereklamowane miejsce i nieciekawe, a nawet brudne plaże. I zacząłem powątpiewać czy, aby na pewno warto się tam wybrać.
Po moim pobycie mogę jednak powiedzieć, że WARTO i to BARDZO.
Plaże faktycznie nie są rajskie, ale akurat przy hotelu Conrad, w którym się zatrzymałem, plaża była czysta i miałem idealne warunki do odpoczynku. Jednakże znajdziemy w różnych zakątkach wyspy plaże z białym piaskiem i turkusową wodą, w której można popływać.
Ale urok Bali kryje się gdzie indziej. To oryginalny folklor, bogata roślinność, pyszne jedzenie i masa egzotycznych owoców, oraz niezwykła architektura i kultura, będąca pod wpływem sztuki hinduskiej.
Bali zamieszkuje ponad 4 mln ludzi, z czego ok. 95% to wyznawcy balijskiego hinduizmu (mieszanka lokalnych wierzeń i południowoazjatyckiego hinduizmu). Podczas gdy reszta Indonezji jest muzułmańska. Balijczycy są bardzo religijni.
Miejscowość Ubud po środku dżungli to najpopularniejsze miejsce wśród turystów. Tu można znaleźć nocleg na każdą kieszeń. Stąd też najbliżej do licznych atrakcji. Ja nocowałem na południowo-wschodnim wybrzeżu wyspy, w pobliżu miejscowości Nusa Dua.
Po czterodniowym wylegiwaniu się na plaży ruszyłem zwiedzać wyspę. Przez internet znalazłem przewodnika, 34-letniego Balijczyka Ketuta, który miał wysokie oceny na Tripadvisorze. Za 10-godzinną wycieczkę wg jego planu, gdzie były nas tylko 2 osoby i Ketut, zapłaciłem jedynie 400 tys. rupii za osobę (120 zł). W cenie był odbiór i dowóz do hotelu oraz woda mineralna. Dodatkowo płatne były bilety wstępu do odwiedzanych miejsc.
Można też wynająć telefonicznie klimatyzowany samochód z kierowcą, który zabierze Cię do miejsc wg życzenia. Koszt 6-godzinnej podróży to 45 USD za samochód, każda dodatkowa godzina kosztuje 5 USD. Inną opcją jest skuter, który zauważyłem, że jest bardzo popularną formą zwiedzania wśród osób w każdym wieku.
Bali wywołuje sprzeczne emocje. Można się rozczarować i zniechęcić do wyspy lub zachwycić i dobrze wspominać spędzony na niej czas. Tu jednak każdy znajdzie coś dla siebie: amatorzy nocnych imprez, turyści marzący jedynie o wypoczynku w luksusowych hotelach, pasjonaci przyrody i oryginalnej kultury.
Ja odkryłem Bali jako bardzo interesujące miejsce, dzięki któremu mam wiele wspaniałych wspomnień.
Wielu z Was zapewne oglądało adaptację autobiograficznej książki „Jedz, módl się, kochaj” Elizabeth Gilbert, w której ostatnim miejscem akcji jest właśnie Bali. Autorka postanawia zmienić swoje życie i udaje się w podróż, głównie w podróż w głąb siebie, aby przemyśleć swoje dotychczasowe życie, lepiej zrozumieć samą siebie i zdecydować co zrobić dalej, aby zmienić swoje życie na lepsze. Myślę, że Bali ma ku temu dobre warunki.
Świątynia Ulun Danu nad jeziorem Beratan. Bilet wstępu dla turystów 10 zł.
Młodzi mieszkańcy Bali bardzo lubią pozować do zdjęć
W hinduskiej świątyni zebrali się mieszkańcy pobliskiej wioski, aby złożyć dary swoim bóstwom.
Niezwykłe dzieła sztuki zdobiące świątynie
Jeden z licznych bazarów z owocami. Mnóstwo pysznych, egzotycznych owoców, w tym moja ulubiona marakuja
Przyprawy. Pamiętajcie, że koniecznie trzeba się targować, bo handlarze zaczynają od bardzo wysokich cen!
Wracając ze świątyni Ulun Danu można się zatrzymać i zobaczyć jedne z licznych na Bali ryżowych tarasów. To miejsce o nazwie Jatiluwah jest wpisane na listę dziedzictwa narodowego UNESCO. Bilet wstępu 7 zł. Pierwszy raz ryżowe tarasy widziałem na Filipinach
To chyba najdroższa kawa świata – kawa luwak (Kopi luwak). W Polsce 100 gramów tej kawy można kupić za ponad 300 zł. Tutaj paczka z certyfikatem kosztuje jakieś 120 zł. Kawa wytwarzana jest z ziaren kawy, które wydobywane są z odchodów tego zwierzaka, nazywanego lokalnie luwakiem (polska nazwa cyweta). Nie piłem jeszcze, więc się nie mogę wypowiedzieć jak smakuje, ale kupiłem paczkę dla rodziców, więc skosztuję razem z nimi 🙂
Kolejna znana balijska świątynia wybudowana na skale – Tanah Lot. W czasie pory deszczowej kiedy wody jest więcej, świątynia jest odcięta od lądu. Bilet wstępu 10 zł.
Wodospad Tegenungan. Bilet wstępu 3 zł.
Małpi las w Ubud, mieście założonym po środku dżungli. Bilet wstępu 9 zł. Tu mały-makaki są naprawdę rozbrykane. Uwaga na torby i aparaty fotograficzne oraz drobiazgi trzymane w kieszeniach 🙂
Typowe dekoracje na ulicach w wielu balijskich wioskach dedykowane hinduskim bóstwom.
Przy każdym domu stoi tzw. rodzinna świątynia, której wielkość i wystrój zależy od zamożności rodziny.
Wyznawcy hinduizmu składają bóstwom dary w postaci kwiatów, a nawet…piskląt. Tutaj kobiety przygotowujące takie dary.
Na Bali jest kilka czynnych wulkanów, m.in. góra-wulkan Batur (1.717 m wysokości). Ostatnia erupcja miała miejsce w 1963 roku. Obok wulkanu jest jezioro o tej samej nazwie.
Lunczyk w przerwie w zwiedzaniu – kurczak satay, tofu, krakersy krewetkowe, warzywa, pędy bambusa. Jedzenie 18 zł, piwo lokalne 11 zł. Kokosa do picia można kupić przy ulicy za 4 zł, wodę mineralną w sklepie 500ml 1.20 zł
Świątynia Świętego Źródła (Tampak Siring). Bilet wstępu 4 zł. Historia miejsca sięga 10 w. n.e. Według tradycji wyznawcy Hinduizmu przychodzą tu, aby oczyścić swój umysł i duszę.
Miejsce w którym wybija Święte Źródło
Do świątyni można wejść przepasanym przepaską na biodrach o nazwie saron
Świątynia Gunung Kawi. Została założona w XI wieku. Składa się z dziesięciu grobowców wykutych w skałach. Ponoć jest to pomnik dla króla Anak Wunksu z dynastii Udayana i jego ulubionych królowych, które popełniły grupowe samobójstwo po jego śmierci. Panuje tu spokojna atmosfera, niewielu turystów, pewnie dlatego że byłem tu tuż przed zachodem słońca. Tutaj także należy mieć przepasane biodra chustą na znak szacunku bogom. Do świątyni schodzi się stromą ścieżką i kamiennymi schodkami. Świątynia otoczona jest bujnymi tarasami ryżowymi. Piękne miejsce!
Maska przedstawiająca celuluka, demona w wierzeniach Balijczyków.
Pokaz tradycyjnego balijskiego tańca Legong. Taniec został stworzony dla rozrywki króla. Wykonują go 3 dziewczyny ubrane w błyszczące, złociste tkaniny z pozłacanymi nakryciami głowy, przybranymi kwiatami. Taniec opowiada historię króla Lasem, który porwał księżniczkę Rangkasari, córkę króla Daha. Jej brat zażądał, by Lasem ją wypuścił, w przeciwnym razie zostanie mu wypowiedziana wojna, jednak król odmówił. Podczas wyprawy na wojnę spotkał orła, który był złym omenem, że król zostanie zabity.
bepi
świetna relacja i zdjęcia !!!